Od czterech miesięcy w Zespole Szkół Technicznych i Ogólnokształcących działa pierwsza w kraju klasa informatyczna o profilu esportowym. Jej uczniowie mają już za sobą debiut w oficjalnych zawodach. O specyfice klasy, różnicach między graniem i trenowaniem esportu oraz wpływie sportu elektronicznego na edukację młodzieży rozmawiamy z trenerem prowadzącym zajęcia, Kamilem Tarką.
- Na co dzień mieszkasz w Tarnowie, trenowanie klasy w Kędzierzynie-Koźlu to dla Ciebie spore wyzwanie. Jak to się stało, że zostałeś opiekunem klasy esportowej?
- Skontaktował się ze mną Adam Bugiel (nauczyciel i pomysłodawca klasy – red.), który zaproponował mi prowadzenie zajęć. Zgodziłem się, bo inicjatywa od początku wydała mi się bardzo ciekawa. We współczesnym świecie odległości nie stanowią większych problemów, zwłaszcza, że dużą część mojej pracy mogę wykonywać zdalnie. Do Kędzierzyna-Koźla przyjeżdżam co dwa tygodnie, ale jestem w stałym kontakcie z uczniami.
- To pionierski kierunek w skali kraju. Na czym polega specyfika zajęć z esportu?
- Z definicji zajęcia dotyczą gier komputerowych, ale jeśli przeanalizujemy, co robiliśmy do tej pory, to nie jest to do końca prawdą. W sumie uczniowie na moich zajęciach spędzili nie więcej niż godzinę przed komputerem. Zdecydowanie większy nacisk kładziemy na metodykę nauczania myślenia. Uczymy ich podejmowania decyzji, komunikacji społecznej, poszukiwania charakterystyki własnego kolegi, myślenia wstecznego, czy teorii gier – te wszystkie elementy są bardzo ważne dla efektywnego grania. Nie wszystkie gry mogą być grami esportowymi, musi być w nich element rywalizacji. Jeśli już siadamy do komputerów, to staramy się w jak największym stopniu usportowić grę – nie używamy określenia „zabijać” a „fragować”.
- Klasa ma się specjalizować w grze „Counter-Strike: Global Offensive”. Na czym polega jej specyfika?
- W tej grze trzy elementy są szczególnie ważne. Dwie wyróżniające się to komunikacja i umiejętności indywidualne. Każdy z uczniów sam poświęca jakiś czas na podnoszenie swoich umiejętności, więc my skupiamy się na komunikacji, chcemy stworzyć z nich zgrany zespół. Ukierunkowujemy ich też, aby grając w domu, ćwiczyli pewne elementy, na których nam zależy.
- A co z innymi grami? Zamykacie się tylko w tej jednej, czy próbujecie swoich sił w innych?
- Mówimy o wszystkich grach esportowych. Porównujemy je, staramy się zgłębić ich specyfikę i pokazać różnicę w myśleniu oraz priorytetach. Może okazać się, że któryś z uczniów niekoniecznie sprawdzi się w CS, ale ma predyspozycję do innej gry.
- Słyszałem, że uczniowie mają pewne ograniczenia dotyczące czasu spędzonego na graniu.
- Wprowadzamy tygodniową liczbę godzin. Najmłodsi, w wieku 13-15 lat, mają przewidziane 9 godzin, 16 – 18 latkowie mają od 12 do 16 godzin – jest to już wiek, w którym możemy określić, czy jest szansa na przejście na profesjonalizm, czy pół profesjonalizm, a jeśli jej nie ma, to namawiamy do pójścia w zupełnie innym kierunku, np. w sport. W ramach zajęć staramy się też równoważyć godziny spędzone przed komputerem do czasu poświęconemu wysiłkowi fizycznemu. Np. na naszych zajęciach chłopaki w każdej godzinie mają od 10 do 15 minut zarezerwowane na ćwiczenia fizyczne. Jeśli chodzi o osoby dorosłe, to tygodniowy limit czasy spędzonych na graniu wynosi od 16 do 20 godzin.
Określenie liczby godzin spędzonych na treningu ma dla nas ważne znaczenie w kontekście komunikacji z rodzicami. Rodzice wiedzą, ile godzin mają poświęcić ich dzieci na granie, co daje komfort obu stronom.
- Wszystko to brzmi pięknie, ale wydaje się być trudne do wcielenia. Jak w praktyce dopilnować uczniów, aby nie przekraczali limitów?
- Oni wszyscy chcieliby mieć trenera w kontaktach. Bardzo łatwo mogę podliczyć, ile czasu każdy z nich spędził na graniu. Przekroczenie limitu powoduje konsekwencje. W naszym wypadku pierwszą karą są pompki. Jeśli ostrzeżenia nie skutkują i sytuacja powtarza się, odsuwamy ucznia na jakiś czas od zespołu. Tak samo jest w przypadku słabych wyników w nauce, czy z frekwencją.
- Niedawno uczniowie wystartowali w swoim pierwszym turnieju. Jak wyglądała selekcja drużyny na zawody?
- Dobierając zespół braliśmy pod uwagę kreatywność uczniów i ich frekwencję na naszych zajęciach oraz frekwencję ogólną.
- Jaka jest różnica między esportem a zwykłym graniem na komputerze?
- Można to porównać do treningu piłki nożnej. Każdy może wziąć piłkę i iść na boisko, gdzie przećwiczy pewne elementy gry. Kiedy coś mu nie wychodzi, to powtarza to metodą prób i błędów aż wreszcie się uda. Kiedy trafiamy do klubu, to okazuje się, że wiele nam brakuje. Boisko jest większe, nie znamy taktyki, można powiedzieć, że poruszamy się po murawie „randomowo”. Dwie godziny spędzone na treningu w klubie dają natomiast taki sam efekt jak 10 godzin poświęconych grze pod blokiem. Oczywiście obie formy dają nam dużo radości. Tak samo jest z grami komputerowymi. Zazwyczaj ma to dla nas być zabawa i miłe wypełnienie czasu. O ile nie poświęcamy go zbyt wiele, wszystko jest w porządku. Gorzej, gdy wchodzimy w gry mające za zadanie przetrzymać nas przy komputerze. Jest bowiem różnica między grami esportowymi a innymi grami, np. mmorpg, gdzie też osiągamy kolejne poziomy, ale nie jest to zależne od naszych umiejętności, a czasu spędzonego przed monitorem.
- Wiadomo, że nie każdy z uczniów po ukończeniu szkoły będzie mógł rozpocząć karierę zawodowego gracza. Jakie dodatkowe korzyści osiąga młodzież, która bierze udział w zajęciach z esportu?
- Po pierwsze, spełnienie, bo każdy z nich robi to, co lubi. Na pewno ważnym elementem jest też poprawa komunikacji społecznej. Zawsze powtarzam uczniom, że jeśli będą potrafili sprawnie porozumiewać się z innymi, to będzie im łatwiej w dorosłym życiu. Internet, telefony komórkowe i inne zdobycze techniki mają nam ułatwić życie, ale nie zrobią niczego za nas. Sport elektroniczny uczy też umiejętności podejmowania decyzji, myślenia przestrzennego, czy myślenia wstecznego. Te wszystkie umiejętności mogą być ich wielkimi atutami w przyszłości.
- Klasa esportowa to nowatorskie rozwiązanie. Jakie podejście mają rodzice uczniów?
- Nie miałem żadnych złych doświadczeń. Na samym starcie zorganizowałem spotkanie z rodzicami, na którym wytłumaczyłem im jak to wszystko będzie wyglądało. Jestem też zawsze do dyspozycji, w przypadku, gdyby mieli jakieś pytania lub dylematy.
- Czy macie plany dotyczące kolejnych startów w zawodach?
- Zapisaliśmy się na kolejny turniej, który w styczniu odbędzie się w Piotrkowie Trybunalskim. Pod koniec przyszłego roku organizować będziemy mistrzostwa szkolne. Na razie pracujemy głównie nad wyrównaniem poziomu graczy, bo młodzież, która do nas przyszła, prezentuje różne umiejętności. Na razie będziemy bawić się turniejami, chcemy, by uczniowie zobaczyli, jak to wygląda w praktyce.
Zawód gracz. Elitarny i dobrze płatny. W Kędzierzynie-Koźlu zaczęli go uczyć pierwsi w Polsce
- Redakcja
- 23.12.2015 18:40
Data dodania:
23.12.2015 18:40
Napisz komentarz
Komentarze