Pandemia koronawirusa odbija się również na naszych zwierzętach domowych. Gdy właściciele są w szpitalu lub umierają, pupil jest skazany na pomoc innych ludzi. Bywa, że zwierzę nie ma nikogo takiego i trafia do schroniska.
Starsza mieszkanka naszego miasta zasłabła w swoim domu, trafiła do szpitala. Jak się okazało, samotnie mieszkająca kobieta miała kilka kotów i dokarmiała wiele wolnożyjących. Zwierzętami zajęli się sąsiedzi i przy wsparciu schroniska, dokarmiają koty. Niestety nie wszystkie pupile mają tyle szczęścia...
W naszym mieście jest wiele tego typu sytuacji, a pandemia znacznie to spotęgowała. Właściciele nagle muszą na kilka tygodni pójść do szpitala lub umierają i skazują pupila na dobrą wolę innych ludzi. Najczęściej zwierzakom pomagają sąsiedzi, rodzina właścicieli, jednak czasami nie ma innego wyjścia i pupil musi znaleźć się w schronisku dla zwierząt.
- Niestety jak mówi stare, dobre porzekadło "z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu". Gdy dochodzi do sytuacji, kiedy pupil zostaje sam, bliscy umywają ręce, oddają zwierzę do schroniska. Pamiętajmy też o tym, że nie świadczymy opieki czasowej, na przykład do momentu wyjścia właściciela ze szpitala. W schronisku jest wiele wirusów i bakterii, na które bardzo źle reagują głównie koty, nie możemy więc dokooptować do naszej niewielkiej kociarni - mówi Grażyna Hamala, kierownik Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Kędzierzynie-Koźlu.
Jak informuje kierownik schroniska, kiedy wybuchała pandemia i pojawił się pierwszy lockdown, bardzo dużo osób, z różnych powodów, decydowało się na posiadanie psa. Pupil umożliwiał swobodne przemieszczanie się albo stawał się emocjonalnym wsparciem dla odizolowanej od rodziny osoby starszej.
- Przychodzili do nas po psa dla swojej mamy, taty, babci... oczywiście w trosce o ich zdrowie, bo zamknięta, odizolowana osoba czuła się bardzo samotnie. Zawsze zadawałam pytanie, a co ze zwierzęciem, kiedy na przykład mama nie będzie już w stanie się nim zająć? Odpowiedzi zawsze były wymijające lub następowała cisza - opowiada kierownik.
Kiedy oswoiliśmy się już z pandemiczną rzeczywistością, opadły nieco emocje, zwierzęta zaczęły trafiać do schroniska.
- Smutne to jest bardzo, kiedy ktoś traktuje zwierzę jak zabawkę i odstawia na bok. Tylko wczoraj miałam aż trzy telefony, że ktoś chce oddać pupila. W trakcie trwania pandemii, więcej niż zazwyczaj ludzi decyduje się umieścić czworonoga w schronisku - mówi Grażyna Hamala.
Trudną do oceny jest sytuacja seniorów decydujących się na posiadania psa. Niestety adoptując zwierzę rzadko wybiera się starszego osobnika, aby zapewnić mu dom na jego ostatnie lata. Z jednej strony to zrozumiałe, bo utrzymanie starszego schorowanego psa jest kosztowne, a seniorom najczęściej się nie przelewa. Boją się też, że przyjaciel odejdzie przed ich śmiercią, co byłoby dla nich bardzo trudne. Z drugiej strony, biorąc młodego psa, po ich odejściu skazują go na bezdomność.
- To jest trudne, bo rozumiem potrzeby emocjonalne osób starszych, jednak decyzję o posiadaniu młodego psa należy zawsze dobrze przemyśleć - dodaje kierownik schroniska.
Być może warto zapewnić opiekę pupilowi po swojej śmieci, porozmawiać z rodziną, znajomymi, sąsiadami, aby zwierzę nie było skazane na życie w schronisku, tylko dla tego, że przez kilka lat potrzebowaliśmy go dla naszego lepszego samopoczucia.
Reklama
Podczas pandemii do schroniska trafia więcej zwierząt. Co się dzieje z pupilami, gdy ich właściciel odchodzi?
- Redakcja
- 05.01.2022 11:13
Napisz komentarz
Komentarze