Przed Sądem Okręgowym w Prudniku zapadł wyrok w sprawie 50-letniego Marcina Ł. Mieszkaniec Kędzierzyna-Koźla uwodził kobiety, od których następnie pożyczał drobne kwoty pieniędzy. Mimo tego że był żonaty, przez długie miesiące jego kochanki nie domyślały się, że mają do czynienia z oszustem. Amant podawał się za oficera tajnych służb, jednej z kobiet wmówił nawet, że podczas szczytu NATO w Polsce ochraniał Baracka Obamę.
Mieszkaniec Kędzierzyna-Koźla swoich ofiar wyszukiwał na popularnym portalu randkowym. Marcin Ł. z łatwością nawiązywał kontakt. Mimo tego, że był żonaty, przez dłuższy czas udawało mu się ukrywać romanse w tajemnicy. Swoim kochankom wmawiał, że jest oficerem polskich służb specjalnych, przez co nie może opowiadać zbyt wiele o swoim życiu. Ta legenda pozwalała mu tłumaczyć nagłe wyjazdy i długie okresy, kiedy nie odzywał się do uwiedzionych kobiet. Jeden z nich wmówił, że podczas szczytu NATO w Polsce ochraniał Baracka Obamę, dzięki czemu miał nawet awansować ze stopnia majora na pełniącego obowiązki szefa tajnych służb w Polsce.
Jak wykazano w toku śledztwa, w 2016 roku mężczyzna jednocześnie romansował z dwiema kobietami. Spędzał po kilka dni u każdej z nich, a gdy znikał, tłumaczył, że jedzie w tajną delegację. Nie chodziło mu jednak tylko o towarzystwo poznanych pań. Marcin Ł. pożyczał drobne kwoty pieniędzy od swoich kochanek. Jedną z nich, mieszkankę Głogówka, nakłonił do wypożyczenia samochodu osobowego, który następnie użytkował. Gdy w wyznaczonym czasie nie oddał auta do wypożyczalni, kobieta zaczęła się niepokoić. Uwodziciel tłumaczył, że pojazd trafił na strzeżony parking służb specjalnych w Opolu i czasowo nie ma możliwości zwrócenia go. W tym czasie samochód stał na jednym z osiedlowych parkingów w Kędzierzynie-Koźlu.
Nadmierna pewność i nonszalancja uwodziciela w końcu doprowadził go do zguby. Jedna z jego kochanek, podejrzewając, że Marcin Ł. może być oszustem, skopiowała z jego telefonu numery do innych pań, które następnie obdzwoniła. Część z nich przyznała się do romansowania z "agentem". Ostatecznie tylko jedna z jego ofiar zdecydowała się na zawiadomienie prokuratury.
Kilka miesięcy temu prokurator rejonowy z Prudnika przedstawił zarzuty 50-latkowi. W tym czasie znajdował się on w areszcie, gdzie odbywał karę pozbawienia wolności za jazdę pod wpływem alkoholu. Mężczyzna od początku nie przyznawał się do stawianych mu zarzutów, tłumacząc, że zamierzał oddać pożyczone pieniądze, ale z przyczyn losowych nie był w stanie tego zrobić. Groziło mu nawet 8 lat więzienia, ale ostatecznie Sąd Rejonowy w Prudniku skazał go na 10 miesięcy ograniczenia wolności przez wykonywanie prac społecznych i naprawę wyrządzonych szkód finansowych. Wyrok nie jest prawomocny.
Źródło: Polska Times/Radio Opole
Reklama
Kędzierzynianin uwodził kobiety, udając tajnego agenta. Miał żonę i kilka kochanek
- 04.11.2021 08:30
Napisz komentarz
Komentarze