Nadleśnictwo Kędzierzyn zorganizowało otwarte spotkanie z mieszkańcami i przedstawicielami organizacji pozarządowych. Dotyczyło ono planowanych zabiegów w drzewostanie w lasach znajdujących się w sąsiedztwie osiedla Piastów.
Podczas spotkania wyczuwalne było napięcie, a mieszkańcy dawali upust swojej złości, nadleśniczemu Pawłowi Hajdukowi nie było łatwo przedstawić swoje argumenty. Jednak po pewnym czasie i wysłuchaniu niektórych uzasadnień leśników, emocje zostały ostudzone i można było prowadzić dialog.
Nadleśniczy Paweł Hajduk wyjaśnił, że wycinka drzew jest konieczna, aby las ratować. Pokazał mieszkańcom te drzewa, które są już chore, wysuszone i wymagają wycięcia. Zrobił to po to, aby uzmysłowić ludziom potrzebę regularnych wycinek.
- Gdybyśmy tego nie robili, wszystkie drzewa wyglądałby jak to tutaj - mówił Paweł Hajduk, wskazując na obumierające drzewo.
Wyjaśnił mieszkańcom, jakie gatunki drzew pojawią się w lesie. To również był temat, który bardzo interesował zebrane na spotkaniu osoby.
- Nie będziemy sadzić tylko sosen, niestety trzeba pamiętać o tym, że gleby tutaj nie są wybitnie bogate. Jak jest uboga gleba, to sadzi się inne gatunki drzew, takie, które sobie na niej poradzą. Lasotwórcza będzie sosna, ale i będą inne gatunki drzew liściastych, na przykład buki. Wzdłuż alei będziemy sadzić rośliny, które wzbogacą środowisko przyrodnicze - mówił.
Leśniczy wskazał, jakie działki będą wycinane jako pierwsze i zabrał mieszkańców na spacer po lesie, aby dokładnie pokazać, jak będzie to wyglądało w strefie buforowej. Będzie to 50-metrowa strefa od osiedli, poddana ograniczonej, minimalnej przebudowie polegającej głównie na uporządkowaniu stanu sanitarnego lasu z wprowadzeniem przyszłościowego drugiego piętra, tak aby strefa buforowa została biologicznie wzmocniona i nie stwarzała niebezpieczeństwa dla mieszkańców osiedli.
- Chcemy zrobić to w okresie późnojesiennym i zimą, szybko wprowadzić młode pokolenie. Musicie wiedzieć, że to ogromny obszar i nie chcemy robić tego na raz, lecz rozłożyć nawet na okres 40-50 lat - dodaje nadleśniczy.
Mieszkańcy pytali, czy prowadząc wycinkę nie niszczy się gleby i czy można wydłużyć wiek rębności drzewostanów. Leśniczy od razu wyjaśnił, że nadleśnictwo nie może działać na szkodę Skarbu Państwa.
- Gospodarujemy w taki sposób, aby drzewo było odpowiednio wykorzystane. Przetrzymywanie drewna ponad wiek rębności powoduje, że nie nadaje się już do niczego. Pieniądze, które pozyskujemy, są inwestowane w las - zaznaczył.
Pojawiły się zarzuty pod adresem nadleśnictwa, że sprzedaje się zdrowe drzewa tylko dla zysku. Paweł Hajduk tłumaczył zebranym, że bez wycinek nie byłoby wymiany pokoleniowej drzewostanu. Las, który dojdzie do pewnego wieku i nie będzie stopniowo wycinany, zacznie się uwsteczniać.
Zatroskani losem lasu mieszkańcy wypytywali również przedstawicieli nadleśnictwa o to, czy jest możliwe zastosowanie sytemu zatrzymywania wody.
- Staw Kozieławy to dowód na to, że staramy się zatrzymywać w lesie wodę. Tylko zastawki, stawy mogą to zrobić. Oczywiście, jeśli w lasach pojawią się bagna, nie będziemy ich meliorować - dodał.
Mieszkańcy chcieli wiedzieć dokładnie, które drzewa będą wycięte, prosili o wyjaśnienie kolorów oznaczeń stosowanych przez nadleśnictwo w oznaczaniu drzew. Zarzucono również, że firmy wycinające lasy zostawiają po sobie bałagan. Nadleśniczy zapewnił, że firmy są kontrolowane, lecz czasami może coś umknąć, więc poprosił mieszkańców o interwencje do Nadleśnictwa Kędzierzyn, gdy tylko zauważą taką sytuacje.
- Pamiętajmy o tym, że powinniśmy myśleć o kolejnych pokoleniach nie tylko o sobie. To dla nich robimy tę wycinkę, aby i oni mogli się cieszyć lasem tak jak i my cieszymy się teraz - podsumował spotkanie nadleśniczy Paweł Hajduk.
Napisz komentarz
Komentarze