Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 22:26
Reklama
Reklama
Reklama

Kędzierzynianka ujawnia tajemnice branży pogrzebowej. Z ciałem po śmierci czasem dzieją się dziwne rzeczy

Kędzierzynianka ujawnia tajemnice branży pogrzebowej. Z ciałem po śmierci czasem dzieją się dziwne rzeczy
Gdy umiera nam bliska osoba, nie zawsze myślimy o tym, co dzieje się z ciałem  za drzwiami zakładów pogrzebowych. A dziać się może wiele... Kędzierzynianka Małgorzata Węglarz  w swojej książce ujawniła kulisy branży.

Małgorzata Węglarz urodziła się w Kędzierzynie-Koźlu i tu kończyła szkołę podstawową i średnią. Jak sama mówi o sobie, zawsze była nieco inna, nieco z boku środowiska rówieśniczego, jak się okazało w karierze pisarskiej było to przydatne. Obecnie mieszka w Krakowie i jest młodą rozwijającą się pisarką. Pierwszą książkę napisała mając 18 lat, teraz na swoim koncie ma już dziesięć pozycji - wśród nich thrillery, powieści historyczne. Dwie książki wydała pod pseudonimem Maggie Moon. Najnowsza jej książka "Wszystko co powinieneś wiedzieć, zanim umrzesz" ujawnia tajemnice branży funeralnej. Porusza ważny temat, o którym wiele osób nawet nie chce myśleć. Śmierć jest tematem tabu. O umieraniu się nie mówi, nie wspomina, a niestety to właśnie śmierć jest jedynym pewnikiem w życiu. Pisarka zebrała relacje wielu osób, które na co dzień obcują ze śmiercią i spisała w swojej książce. Mimo że ekstremalne sytuacje zdarzają się rzadko, to jednak warto mieć świadomość, że mogą się pojawić. Rozmawiamy z autorką:

- Skąd zainteresowanie takim tematem u 30-letniej kobiety?

- Zaczęłam się interesować śmiercią, gdy dotarło do mnie, że przecież wszyscy umrzemy, umrę ja i moi bliscy. Byłam dość oryginalną nastolatką, lubiąca gotycką muzykę i często chodziłam na cmentarz, tylko dlatego, że było tam po prostu cicho. Wzruszały mnie nagrobki dzieci, maleńkie groby z tylko jedną datą, dawało mi to wiele do myślenia. Byłam ciekawa, co dzieje się z ciałem po śmierci, na ten temat jest naprawdę wiele informacji, więc bez problemu wszystko znalazłam. Zaczęłam się zastanawiać, co dzieje się za drzwiami zakładu pogrzebowego i okazało się, że takich informacji nigdzie nie ma. To był rok 2007, wtedy internet nie funkcjonował jeszcze tak, jak obecnie.

- W książce są relacje m.in. pracowników zakładów pogrzebowych. Trudno było ich namówić na wywiad?

Próbowałam otrzymać jakiekolwiek informacje bezpośrednio w zakładach pogrzebowych, ale okazało się, że nikt nie chce ze mną na ten temat rozmawiać. Co dziwne, gdy w zeszłym roku zaczęłam gromadzić materiały do książki, okazało się, że ten problem wciąż istnieje. Pisałam maile i nikt mi nie odpisywał, w pewnym momencie zadzwonił ktoś, informując anonimowo, że szukam w złych miejscach. Miałam szukać zakładu, który ma chłodnie, nie wiedziałam jeszcze wtedy, o co chodzi. Trafiałam na osoby z innej odnogi branży, np. mistrzów ceremonii. Skontaktowałam się z Krzysztofem Wolickim, prezesem Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego, który oczywiście podkreślił, że się porywam z motyką na księżyc, ale on to szanuje.

- Z tego, co piszesz, wynika, że założyć zakład pogrzebowy to bułka z masłem, trudniej o budkę z zapiekankami. Czy to prawda?

- Tak, Krzysztof Wolicki jako pierwszy mówił mi o przestarzałych przepisach z 1959 roku, o tym jak to wszystko działa i o tym jak prosto i szybko założyć zakład pogrzebowy. Łatwiej to zrobić niż założyć budkę z zapiekankami. Jedyne, co potrzeba, to profil zaufany i dowód osobisty. Przyznam szczerze, to mnie przeraziło. Nie muszą mieć chłodni, wyszkolonego personelu, mogą się podpiąć pod inny zakład dysponujący tym wszystkim, płacić im za trzymanie zwłok w chłodni, kupią od nich trumnę, nałożą swoją marżę i w taki sposób organizują pogrzeb. Problem polega na tym, że z chwilą śmierci tracimy jakąkolwiek ochronę prawną. Owszem, bezczeszczenie zwłok jest karalne, ale na przykład kradzież ciała już nie.

- Czyli chowając zmarłego musimy, mimo towarzyszącego nam bólu, być czujni?

- Nie interesujemy się śmiercią, wypieramy ją. Nie zastanawiamy się nad tym, co się dzieje z tym naszym bliskim, gdy trafia do zakładu pogrzebowego. Gdyby więcej osób się tym interesowało, nie dochodziłoby do pewnych sytuacji. Wystarczyłoby, abyśmy zapytali gdzie jest nasz zmarły, wtedy usłyszymy proszę jechać tam i tam, zapewne wtedy zapaliłaby się nam lampka. Jedyne czego nie mogą, to trzymać zwłok "pod chmurką", bo to jest uznane za bezczeszczenie. Odpowiedzialny za kontrole zakładów jest sanepid, który przychodzi i mówi, że chce sprawdzić chłodnie, gdy dostaje odpowiedź, że nie ma, po prostu wychodzi. I tyle.

- Z twojej książki wynika, że nic nas nie może uchronić przed np. kradzieżą zwłok, lub niewydaniem bliskiej zmarłej osoby. To szokujące, dlaczego jest to możliwe?

- Z chwilą śmierci tracimy prawa. Dochodzi do nadużyć, można ciało przetrzymać i nie wydać, bo nie ma żadnych regulacji. Pan Krzysztof Wolicki razem ze stowarzyszeniem od lat próbują to zmienić, aby były takie przepisy, które chronią nas i naszych zmarłych. Póki co nie ma woli rządzących na zmianę tych rzeczy. Jeśli coś nie jest uregulowane prawnie, to tworzą się szare strefy.

- Naszą mamę, brata, męża lub syna przygotowuje do pochówku "pan Zenek" za symboliczne 20 złotych?

- Przeciętny Polak nie wie, jak powinna wyglądać usługa w zakładach pogrzebowych. Gdy widzimy w trumnie starszego pana z błyszczykiem na ustach lub zaklejonymi ustami i dziurkami w nosie lub chowa się młodego mężczyznę w pieluszce, to nie wiemy, czy tak powinno być, czy nie. Już nie wspomnę, że zdarza się, że zmarli chowani są z rękawiczkami i innymi pozostałościami po sekcji w ustach. To jest duży problem, bo balsamiści i tanatokosmetolodzy, oni nie są zatrudniani na stałe. Nieraz właśnie płaci się 20 złotych "panu Zenkowi", który to po prostu zrobi. Nie interesujemy się tym, ale niestety takie historie mają miejsce.

- Nie jest to proste, bo ciało po śmierci "żyje". Wyjaśnij co to znaczy?

W ciele człowieka po śmieci jeszcze wiele się dzieje. Mimo że jest martwy, wciąż w nim żyją bakterie, które do momentu śmierci krążyły po ciele i były pożyteczne. Po śmierci nadal to robią, próbując się wydostać, zjadając tkanki, newralgiczny punktem są jelita i żołądek. Słyszalne są dźwięki, na przykład oddawania gazów, dostrzec można ruch brzucha. Gdy dochodzi do rozkładu płuc, mięśnie się rozluźniają, może nastąpić wydech pośmiertny. To przeraża wielu ludzi. Przez rozkładające się mięśnie dochodzi do wielu sytuacji, na przykład oko się może otworzyć, szczęka opada. Jest również słynny odruch Łazarza, czyli gdy osoba, która ma stwierdzoną śmierć mózgu, jeszcze się rusza i przy podtrzymaniu głowy podniesie ręce i ułoży na piersi. Tak więc trzeba wiedzieć, jakie procesy zachodzą, aby zwłoki dobrze przygotować. Przecież jest wciąż wiele pogrzebów z widzeniem, bliscy chcą się pożegnać.

- Dlaczego lepiej zajrzeć do trumny przed pochówkiem?

- Jeśli rodzina nie życzy sobie widzenia, to słyszałam, że takiego zmarłego w ogóle się nie przygotowuje, nie myje się mu włosów, nie myje się jego ciała i nie ubiera, bo i tak nikt nie otworzy trumny. Słyszałam nawet o sytuacjach, że przyniesione przez rodzinę ubrania są sprzedawane. Do takich patologicznych sytuacji jednak dochodzi. Rozmawiałam z balsamistami, tanatokosmetologami i oni mówili, że nie jest to jakaś nie wiadomo jak droga usługa, tylko mentalność Polaków jest taka, że grunt, aby było tanio. Po za tym może dochodzić do takich sytuacji, że pochowamy nieswojego zmarłego. Dlatego warto, aby najsilniejsza osoba w rodzinie zajrzała do trumny przed samym pogrzebem lub kremacją. Zdarzały się sytuacje, że dosłownie 5 minut przed pogrzebem syn zajrzał do trumny i zauważył, że nie jego mama w niej leżała. Aż trudno sobie wyobrazić, że możemy chować nie tego bliskiego.

- Czy często dochodzi do tego typu zdarzeń?

Na szczęście nie są to notoryczne sytuacje, zdarzają się rzadko, ale jednak... Więc warto zawsze być czujnym. Mimo, że to dla nas trudny czas, to starajmy się pilnować tego wszystkiego i zwracać uwagę na to, co dzieje się z naszym bliskim zmarłym.

- Co chciałaś przekazać odbiorcom w twojej książce?

- Chciałam zaapelować do rodzin zmarłych, że kiedy umrze nam ktoś bliski jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji i możemy stać się łatwym celem dla osób, które chcą nas wykorzystać. Musimy zmobilizować się do tego, aby nasza ukochana osoba była godnie pochowana. Poza tym mam nadzieję, że dzięki mojej książce rządzący zmobilizują się do uregulowania przepisów prawa, tak aby chronić nas również po śmierci.


Tajemnice branzy pogrzebowej_marketing

Tajemnice branzy pogrzebowej_marketing

ZANIM_UMRZESZ_INSTAGRAM_04

ZANIM_UMRZESZ_INSTAGRAM_04

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Rychu, taki lepszy Ryszard 16.06.2021 10:46
Zwracam się do sprawcy, czy audi już wyklepane? Chciałbym bowiem kupić bezwypadkowe, igła, w dyzlu, w automacie, nie w budyniu, w skórze, pali na dotyk, od pierwszego właściciela, opłacony, lakier bez ryski.

Czytelnik 14.06.2021 06:28
Co ma kierowca Audi w głowie ?? Cztery zera :)

Lump 13.06.2021 14:58
AUDI - Auto Ułomnych Debilnych Idiotów BMW - Bolid Młodzieży Wiejskiej

mieszkaniec 13.06.2021 14:17
...bo to pierwszy taki debil!!! to nie pierwszy raz jak jeżdżą tam jak młokosy - młode gno...je, zabrać prawko i dobrze zasadzić w łepetynę!

Grzegorz 13.06.2021 12:41
Marka auta zobowiązuje.

Henek 12.06.2021 23:34
Szkoda, że nie jechała z przeciwka ciężarówka z piaskiem marki kamaz.

Sznycel 12.06.2021 21:01
Znowu szarzy ludzie w szarych ludowych samochodach

mitra 12.06.2021 19:28
w tym miejscu często młodzi ludzie jeżdżą szybko zwłaszcza jak popiją przy głównej plaży

Rychu, taki lepszy Ryszard 12.06.2021 16:23
Debil, bo tak można delikatnie nazwać sterującego kałdi, był przekonany, że jedzie szybko co znaczy bezpiecznie. Po raz kolejny bezmózg, potencjalny morderca Polaków wyrychtuje swój gruz i będzie dalej postrachem wsi.

Przedstawiciel 12.06.2021 15:49
Za takie coś to z miejsca prawko dożywotnio zabrane powinno być !

bbx 12.06.2021 15:27
Coś niebywałego. I co na to pseudo WORD. Przecież winnym wypadku nie by staruch, którego wg. jego nauk należy niemal co miesiąc poddawać kontroli i testom jak na astronautę. Tu winnym był szczyl któremu testosteron zabuzował i odebrał skąpy rozumek.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ