Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 25 listopada 2024 02:31
Reklama
Reklama
Reklama

Miejska spółka Czysty Region ma nowego prezesa. Przyjechał z Ostrowa Wielkopolskiego

Ten konkurs przebiegł bez rozgłosu i został już rozstrzygnięty. Zajmująca się gospodarką odpadami miejska spółka Czysty Region, nie mylić ze Związkiem Międzygminnym Czysty Region, ma nowego prezesa – został nim Marian Janas, wcześniej związany z Zakładem Oczyszczania i Gospodarki Odpadami MZO w Ostrowie Wielkopolskim. Przed nim poważne wyzwanie - "na wczoraj" znaleźć kilkadziesiąt milionów złotych na inwestycję, od której pośrednio zależeć będzie wysokość płaconych przez mieszkańców rachunków za odbiór odpadów.

Janas na stanowisku prezesa zastąpił Mariusza Rozmiarka, który rozpoczął pracę w poprzedniej kadencji samorządu, gdy ze spółką pożegnał się Krzysztof Ważny – obecnie przewodniczący Związku Międzygminnego Czysty Region. O powodach rozstania z Rozmiarkiem nie wiadomo zbyt wiele.

- Od początku mówiłam, że daję każdemu szansę na przystosowanie się do innego trybu funkcjonowania, do myślenia jak menadżer. Nie chcę oceniać poprzedniego prezesa, niemniej utracił on moje zaufanie – mówi jedynie prezydent Sabina Nowosielska.

Kilka miesięcy temu pomimo wielu wątpliwości rada miasta podjęła uchwałę dotyczącą przekazania udziałów spółki Czysty Region do związku Czysty Region. Część radnych była zdania, że włączanie spółki do związku jest robieniem przez gminę Kędzierzyn-Koźle prezentu na rzecz pozostałych należących do niego samorządów. Miasto jednak silnie się zabezpieczyło – jeśli w przyszłości związek uległby rozwiązaniu, wprowadzony majątek do niego wróci. Poza tym gmina Kędzierzyn-Koźle w myśl nowego statutu ma w zgromadzeniu związku 50 procent głosów. Wczoraj zgromadzenie związku zgodziło się na objęcie udziałów w spółce. Proces jest już w toku i powinien zakończyć się na początku przyszłego roku. Za połączeniem obu podmiotów przemawia kilka ważnych argumentów. Przejmując spółkę dysponującą Regionalną Instalacją Przetwarzania Odpadów Komunalnych, związek będzie mógł dostarczać tam wszystkie odpady wytworzone na terenie zrzeszonych w nim gmin.

- W przeciwnym wypadku decyzja, gdzie dostarczyć odpady, w pewnej mierze zależy od firmy odbierającej je od wytwórcy. Niekoniecznie musi dostarczać je na instalację w Kędzierzynie-Koźlu, co już się w tym roku zdarzało. Jeśli związek będzie właścicielem instalacji, wówczas sami możemy zdecydować, że odpady będą zagospodarowywane na naszej instalacji – wyjaśnia prezydent Sabina Nowosielska.

A to daje związkowi narzędzia kontroli ceny za odbiór odpadów, którą ponoszą mieszkańcy. Wbrew pozorom przetwarzanie odpadów to lukratywna działalność. Jeśli do instalacji Czystego Regionu będzie wpływać ich odpowiednio dużo, spółka ma perspektywy na zysk.

- Jakkolwiek to zabrzmi, odpady to pieniądze. Im więcej ich będzie, tym więcej zysków spółka może wygenerować na realizację inwestycji w modernizację instalacji, nie korzystając ze środków gmin zrzeszonych w związku – tłumaczy wiceprezydent Kędzierzyna-Koźla Artur Maruszczak.

Czysty Region będzie musiał ponieść poważne koszty – trzeba dostosować istniejącą instalację do obwiązujących przepisów, bo jeśli to nie nastąpi, może utracić ona status RIPOK, co wymusi przewożenie odpadów do najbliższej posiadającej go przetwórni oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów. A to z pewnością odbiłoby się na rachunkach płaconych przez mieszkańców. Modernizacja RIPOK w pierwszym etapie kosztować ma ponad 20 mln zł. Na tego rodzaju inwestycje były pieniądze w poprzednim budżecie Unii Europejskiej, ale w Kędzierzynie-Koźlu z nich nie skorzystano. Teraz szukać trzeba będzie innych źródeł finasowania. Nowy prezes już na starcie będzie więc miał twardy orzech do zgryzienia.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

po po 24.11.2015 17:30
Kilka bzdur: 1. Po co spółka skoro z nikim nie konkuruje? Istotą istnienia spółki jest uczestniczenie w grze rynkowej. 2. Najpierw gmina powołuje spółkę, rzekomo w celu podniesienia efektywności. W rzeczywistości po to, aby zapewnić wysokie pensje zarządowi, członkom rady nadzorczej. No i wyciągnięcie spod kontroli przez radnych gminy. 3. Przy okazji w formie aportu wnosi do spółki majatek gminy, czyli majątek społeczny. 4. Spółka musi od tego majątku płacic amortyzację, podatki. Koszty wchodzą w koszty działalności. Płacą za to mieszkańcy, no bo drożeją śmieci, woda, centralne ogrzewanie. 5. Gmina wyzbywa się infrastruktury, która była uprzednio jej majątkiem. 6. Później spółka wchodzi w skład "organizacji wyższego stopnia". Jakiś związek międzygminny, który w zasadzie nie jest do niczego potrzebny oprócz zapewnienia nieźle płatnych posad "ludziom z kręgu władzy". 7. I jeszcze na koniec: skoro przepadły pieniądze na modernizację, to jest to 20 milionów straty. Za stratę w tej wysokości idzie się siedzieć - i to za kratkami, a nie na innym stołku prezesowskim.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ