Przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga rozpoczął się proces Jana S., którego media okrzyknęły królem dopalaczy. Mężczyzna kierował zorganizowaną grupą handlującą dopalaczami. Wśród oskarżonych w sprawie znalazł się również 28-letni Tobiasz N. z Kędzierzyna-Koźla, któremu prokuratura zarzuca pranie pieniędzy pochodzących z przestępstwa.
Piątkowa rozprawa (5 marca 2021) przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga była już dziesiątym podejściem do rozpoczęcia procesu. Wcześniejsze próby były odraczane ze względu na nieobecność oskarżonych bądź niedyspozycję ich obrońców. Na ławie oskarżonych zasiedli: Jan S., jego ojciec Jacek S., partnerka "króla dopalaczy" Paulina C. oraz 28-letni Tobiasz N. z Kędzierzyna-Koźla.
Zdaniem śledczych, Jan S. miał wprowadzić do obrotu co najmniej kilkaset kilogramów dopalaczy, czego bezpośrednim efektem było narażenie życia i zdrowia ponad 16 tysięcy klientów. Pięcioro z nich zmarło w wyniku zatrucia chemicznymi środkami. Po wysłuchaniu aktu oskarżenia, Jan S. nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. We wcześniej rozpoczętym procesie prokurator oskarżył również "króla dopalaczy" o podżeganie do zabójstwa ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, a także policjantów z wydziału narkotykowego Komendy Stołecznej Policji, którzy rozpracowywali jego grupę.
Oprócz niego na ławie oskarżonych zasiadł jego ojciec Jacek S., partnerka Paulina C. oraz 28-letni Tobiasz N. Ten ostatni jest mieszkańcem Kędzierzyna-Koźla. Prokuratura zarzuciła mu, że na prośbę "króla dopalaczy" założył w Czechach spółkę, która pod przykrywką legalnej działalności zajmowała się praniem pieniędzy pochodzących z handlu dopalaczami. Kędzierzynianin nie przyznał się do zarzucanych mu czynów.
- Byłem w trudnej sytuacji finansowej. Zgodziłem się, bo według mnie kryptowaluty są legalne. Nie spotkałem nigdy osoby, która mi to zlecała. Ten człowiek pisał do mnie maile. Założyłem konta w Ostrawie i kilku polskich bankach. Czułem, że coś wisi w powietrzu - zeznał śledczym Tobiasz N.
Kędzierzynianin miał również utrudniać rozpoczęcia śledztwa, unikając udziału w rozprawie. Do pierwszej tego typu sytuacji doszło w grudniu ubiegłego roku, gdy Tobiasz N. nie stawił się w warszawskim sądzie. Wtedy to wydano też nakaz zatrzymania 28-latka i doprowadzenia go na kolejną rozprawę, której termin wyznaczono na 15 stycznia. Mimo starań policjantom i wtedy nie udało się go namierzyć. Dopiero wystosowanie listu gończego przyniosło pożądany efekt i w lutym udało się doprowadzić go przed oblicze sądu.
Reklama
Ruszył proces króla dopalaczy i jego grupy. Wśród oskarżonych mieszkaniec Kędzierzyna-Koźla
- 08.03.2021 19:24
Napisz komentarz
Komentarze