Rada miasta po długiej dyskusji ostatecznie zdecydowała o zmianie nazwy placu Gwardii Ludowej na plac Jana Surzyckiego, choć decyzja nie była jednogłośna. Część radnych uważa, że skoro przez ćwierć wieku od przemian ustrojowych gwardziści się ostali, niech już tak będzie. Z drugiej strony słychać jednak głosy, że nie można gloryfikować organizacji zbrodniczej i najwyższy czas zepchnąć ją w otchłań historii.
Przymiarki do wyrugowania Gwardii Ludowej z przestrzeni publicznej Kędzierzyna-Koźla trwają już od 2012 roku, gdy Instytut Pamięci Narodowej wystąpił do lokalnych władz o zmianę kilku nazw na terenie miasta. Wśród nich był także plac Gwardii Ludowej. Pierwsza próba usunięcia gwardzistów miała miejsce niedługo później, gdy radni PiS zaczęli się domagać, aby plac przyjął imię zmarłego prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Pomysł nie znalazł jednak akceptacji w radzie miasta.
Teraz zmianę nazwy placu zaproponował przewodniczący rady miasta Andrzej Kopeć z PO, wskazując jednocześnie nowego patrona dla tego miejsca – Jana Surzyckiego, powstańca śląskiego i działacza niepodległościowego, który poległ pod Starym Koźlem. Choć ta kandydatura sama w sobie nie budziła zastrzeżeń, jak było to w przypadku Kaczyńskiego, zmiana nazwy placu i tak wywołała szereg kontrowersji.
– W uzasadnieniu uchwały jest mowa o organizacji, która brała udział we wprowadzaniu i umacnianiu systemu totalitarnego w Polsce. Tymczasem ta nazwa odnosi się do kilku różnych organizacji, wśród których są też takie, które z systemem totalitarnym nic nie miały wspólnego. Nie wiemy więc, o jakiej gwardii ludowej rozmawiamy. Komu więc ta nazwa przeszkadza? – pytał na sesji radny Rafał Olejnik z klubu Radnych Niezależnych.
Zmiana nazwy placu tym razem nie była skonsultowana z Radą Osiedla Pogorzelec, jednak miało to miejsce w 2012 roku i wtedy samorząd mieszkańców, podobnie jak działający tam przedsiębiorcy, takie zamiary ocenili negatywnie. Gdyby postulat zmiany nazwy wyszedł z tej strony, nie budziłoby to zastrzeżeń – uważa część radnych. Ale jest inaczej.
– Byłem na placu Gwardii Ludowej, rozmawiałem z przedsiębiorcami i o tym, że jest kolejna próba zmiany nazwy, dowiedzieli się ode mnie, bo nikt z nimi nie rozmawiał. (…) Ja znam ich stanowisko. (…) Im ta nazwa nie przeszkadza i nie chcą jej zmieniać. (…) Teraz czas i środki, które mogliby poświęcić na pracę, aby utrzymać siebie i swoich pracowników, będą musieli przeznaczyć na formalności urzędowe. To wiąże się z szeregiem problemów. Tylko dlatego, że ktoś sobie wymyślił, aby tę nazwę zmienić – mówił na sesji radny Adam Oczoś z klubu Radnych Niezależnych.
Inaczej na sprawę patrzy radny niezrzeszony, a kiedyś w PiS, Adam Sadłowski.
– Chodzi o tę Gwardię Ludową. Fanatyków i morderców z czerwonymi trójkątami na czapkach. Nie zmieniamy tej nazwy dla czyichś ambicji, tylko dla ludzi, którzy zginęli za Polskę. Zresztą ci, którzy zostali okaleczeni przez Gwardię Ludową, żyją do dzisiaj. Może trzeba ich tu przyprowadzić, abyście mogli im w oczy powiedzieć, że sprzeciwiacie się zmianie nazwy, bo trzeba wymienić dwanaście pieczątek – zwrócił się do radnych Sadłowski.
Ostatecznie za podjęciem uchwały zagłosowało 11 radnych, przeciw było 7, a wstrzymało się 4.
Nowa nazwa placu zacznie obowiązywać wraz z początkiem roku, ale jednocześnie do końca 2016 roku będzie obowiązywać stara, aby dać czas przedsiębiorcom na wprowadzenie zmian w rejestrach i umowach. Przy placu Gwardii Ludowej nie znajduje się żaden budynek mieszkalny.
Artykuł ukazał się w tygodniku Dobra Gazeta - nr 24.
Reklama
Plac Gwardii Ludowej i plac Surzyckiego. Przez rok to będzie jedno miejsce
- 10.10.2015 11:56
Napisz komentarz
Komentarze