Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 19 września 2024 18:25
Reklama
Reklama

Sześć godzin dyskusji o benzenie. Piki były, są i będą, dopóki nie zmieni się prawo

Sześć godzin dyskusji o benzenie. Piki były, są i będą, dopóki nie zmieni się prawo
Aż sześć godzin trwała wprowadzona do porządku obrad na wniosek radnych  dyskusja dotycząca benzenu podczas wtorkowej sesji rady miasta z udziałem Waldemara Weinera, przedstawiciela Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Opolu. Problem został rozebrany na czynniki pierwsze i właściwie można tylko rozłożyć ręce. Piki benzenu w Kędzierzynie-Koźlu były, są i prawdopodobnie będą, bo mieszczą się w normie, a realnych perspektyw na zmianę prawa nie ma.

Wszystko sprowadza się właśnie do normy. Wynosi ona 5 µg/m3 (mikrogramów na metr sześcienny powietrza) średniorocznie. Nie ma normy dobowej dla benzenu i są bardzo małe szanse, że taka zostanie określona, ponieważ polskie prawo w tym zakresie odzwierciedla przepisy obowiązujące w Unii Europejskiej.

W Kędzierzynie-Koźlu obecnie średnioroczne stężenie benzenu wynosi 3,4 µg/m3, a więc norma nie jest przekroczona. W innych miastach, na przykład w Prudniku czy Oleśnie, gdzie nie ma dużych firm chemicznych, średnioroczne stężenie benzenu waha się pomiędzy 1 a 2,5 µg/m3. Źródłami jego emisji są także ruch samochodowy, stacje benzynowe, czy nawet kominy z przydomowych pieców. Skąd więc biorą się alerty o znacznym przekroczeniu normy dla benzenu w Kędzierzynie-Koźlu?

Popularne aplikacje na smartfony nieprawidłowo interpretują dane pobierane ze strony Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, gdzie udostępnione są bieżące wskazania stacji pomiarowej na osiedlu Piastów. Normę średnioroczną traktują jako dobową. Alerty pochodzące z aplikacji wprowadzają zatem mieszkańców w błąd - owszem, podają rzeczywiste stężenie benzenu w powietrzu, ale w odniesieniu do nieprawidłowej normy.

Piki benzenu, a więc obserwowane od lat nagłe wzrosty tej szkodliwej substancji w powietrzu, pozostają jednak faktem. W tracie ostatniej serii trwającej kilka dni chwilowe stężenie osiągnęło maksymalnie 164,2 µg/m3. Dlaczego zatem, pomimo ogromnych emocji, jakie budzi sprawa benzenu w Kędzierzynie-Koźlu, nikt nie potrafi przeciąć tego węzła gordyjskiego? Otóż zgodnie z obowiązującym stanem rzeczy dla służb odpowiedzialnych za ochronę środowiska, a nawet organów ścigania, problem nie istnieje.

Po pierwsze wynika to z przytoczonej wcześniej normy, która dopuszczalne stężenie benzenu określa jedynie na poziomie średniorocznym. Po drugie stężenia odnotowywane w Kędzierzynie-Koźlu, według obecnej wykładni naukowej, nie stanowią zagrożenia.

Urząd miasta wystąpił do Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny z wnioskiem o informację dotyczącą wpływu benzenu na ludzkie zdrowie.

Jak podaje Centralny Instytut Ochrony Pracy – Państwowy Instytut Badawczy, pierwsze efekty wpływu wdychanego benzenu na organizm ludzki (wykryto jego obecność we krwi) obserwuje się przy poddaniu organizmu 8-godzinnemu działaniu stężenia 80 miligramów/m3 (tj. 80 000 mikrogramów/m3). Pierwsze objawy zatrucia, takie jak ból głowy, znużenie, nudności, wymioty i osłabienie, pojawiają się, gdy poziom benzenu w powietrzu atmosferycznym wynosi od 160 miligramów/m3 do 480 miligramów/m3 (tj. od 160 000 mikrogramów/m3 do 480 000 mikrogramów/m3) i utrzymuje się przez 5 godzin.

Poziomem, który błyskawicznie wywołuje rzeczywiście odczuwalny ból, jest stężenie wynoszące 1,6 grama/m3 (tj. 1 600 000 mikrogramów/m3). Badania pokazują, że stężenie benzenu na poziomie 61-64 gramy/m3 (tj. 61 000 000 – 64 000 000 mikrogramów/m3) przy narażeniu człowieka przez 5-10 minut może spowodować śmierć. W powietrzu atmosferycznym takie chmury jednak nie występują.

Pamiętajmy: 1 gram to 1 000 (tysiąc) miligramów i 1 000 000 (milion) mikrogramów. Roczny dopuszczalny poziom benzenu w powietrzu, określony normą, wynosi 5 mikrogramów/m3. Stężenia, które odnotowano w ostatnim czasie w Kędzierzynie-Koźlu, są zatem bardzo dalekie od wartości, które mogłyby zagrozić zdrowiu i życiu mieszkańców.

Miasto, reagując na głosy ze strony mieszkańców, występowało do wszystkich możliwych instytucji - łącznie z Ministerstwem Środowiska - z prośbą o reakcję w związku z pikami benzenu. Odpowiedź zawsze była taka sama, a więc dopóki norma nie jest przekroczona, nie ma powodu do interwencji. Podobny los spotkał zawiadomienie, które miasto złożyło w prokuraturze.

Do dzisiaj nie jest jasne, jak powstają piki benzenu - czy wynikają one ze zwiększonej emisji w krótkim czasie przez którąś z firm, czy może bardziej zależą od warunków atmosferycznych, kierunku wiatru oraz ciśnienia. Truciciel nadal nie został namierzony. Nawet, gdyby się to udało, WIOŚ musiałby jeszcze udowodnić, że emituje on więcej benzenu niż umożliwia mu to zezwolenie. Każda z firm używających benzenu takowe posiada.

2 listopada mieszkańcy Kędzierzyna-Koźla planują protest w formie symbolicznego pogrzebu czystego powietrza. Kolei na 22 listopada prezydent Sabina Nowosielska zaprosiła parlamentarzystów z Opolszczyzny, aby wspólnie poszukać dróg rozwiązania problemu benzenu w Kędzierzynie-Koźlu.

Całą dyskusję przeprowadzoną na sesji rady miasta można odsłuchać tutaj (od 23 minuty):

https://www.youtube.com/watch?v=_ykhhmFiyBs

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Max 30.11.2019 13:12
Jasne, jak się nic nie umie i jest leniem to najlepiej zwalić wszystko na zabory, komunę, żydów i Putina.

asdf 09.11.2019 08:37
całe społeczeństwo funduje wszystkim bezpłatną edukację a więc to nie jest bezpłatne. tak samo bezpłatną edukację zafundowano tym co praują w niemczech czy holandii bo tam zarabiają więcej niż tutaj. tylko nie na każdego jest zapotrzebowanie za granicą. jeśli facet pracuje w bmw bo dostanie 3 razy tyle co w Polsce to dlaczego lekarz nie może zarabiać kilka razy więcej.

asdf 09.11.2019 08:31
ale jakoś oni są przy korytach

kub/ba 08.11.2019 17:13
Wywiad nie napawa optymizmem. Rozwiązania braków lekarzy powinny być systemowe tzn w ramach całego kraju zdefiniowany model nauczania i ścieżki kariery. Całe społeczeństwo funduje bezpłatne studia, a potem lekarz jest zostawiony samemu sobie. Natomiast powinna być zaplanowana cała ścieżka kariery aż do emerytury. Na początku kontrakty na pracę np 10 letnią w ochronie zdrowia za godziwe pieniądze z rozwijaniem umiejętności (specjalizacje). Potem rób karierę jaką chcesz lekarzu, ale kawałek pracy masz oddać państwowej ochronie zdrowia. Niestety politycy nie chcą o tym mówić (nie wychylamy się), a zwykli ludzie nie muszą się na tym znać. Samym lekarzom też nie zależy, bo im jest za dobrze. Lata zaborów + komuna pozbawiły naród umiejętności silnej solidarności społecznej, jaką ma np. Korea Płd.

qwerty 07.11.2019 17:45
nie wiem czemu, ale jakoś nie wierzę w żadne obietnice żadnego Jarosława K.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ