Do nocnego incydentu doszło wczoraj tuż po telewizyjnej debacie Roberta Węgrzyna z Januszem Kowalskim. Jak twierdzi kandydat Koalicji Obywatelskiej, jego syn podczas wieszania plakatu wyborczego został zaatakowany przez byłego radnego miejskiego Prawa i Sprawiedliwości Adama Sadłowskiego. Ten tłumaczy jednak, że dokonał obywatelskiego zatrzymania osoby niszczącej materiały wyborcze.
Atmosfera wokół zbliżających się wyborów robi się coraz bardziej gorąca. Do zdarzenia doszło wczoraj około godziny 21.30 przy skrzyżowaniu ulicy Judyma z al. Jana Pawła II. Robert Węgrzyn, kandydat Koalicji Obywatelskiej na posła, wracał właśnie z debaty z Januszem Kowalskim, gdy zadzwonił do niego syn.
Za radą ojca udał się na policję - razem z bratem, który od samego początku mu towarzyszył.
- Na miejscu okazało się, że pan który dopuścił się tych czynów, już jest na policji. Nie rozumiem, po co tam pojechał. To był Adam Sadłowski, były radny Prawa i Sprawiedliwości. Zamurowało mnie, jak syn pokazał mi, że właśnie to on dopuścił się takiego czynu. Mój syn zgłosił zawiadomienie o naruszeniu nietykalności cielesnej i groźbach karalnych. Cieszę się, ze jest już zabezpieczony monitoring, który rozwieje wszelkie wątpliwości - mówi Robert Węgrzyn.
- Nie są to moje pierwsze wybory, ale te są bardzo agresywne. Ogromne napięcia między zwolennikami jednej i drugiej grupy politycznej są tak duże, że przeniosło się to na ulicę. Przecież na tej tablicy ogłoszeniowej są same plakaty PiS-u - dodaje Robert Węgrzyn.
Poprosiliśmy Adama Sadłowskiego o przedstawienie jego wersji wydarzeń. Jest ona zupełnie inna.
- Przejeżdżałem akurat obok tej tablicy ogłoszeniowej i zobaczyłem jak dwóch mężczyzn niszczy plakaty wyborcze Janusza Kowalskiego i zaklejają je swoimi. Parkowali na miejscu niedozwolonym, na chodniku obok poczty. Podjechałem z kolegą, wysiadłem z samochodu i podbiegłem do mężczyzn. Mówiłem im, że to co robią jest niezgodne z prawem, zrobiłem zdjęcie tym chuliganom i ich samochodowi, po czym od razu pojechałem na policję. Zgłosiłem zawiadomienie z artykułu 67, czyli naruszenie kodeksu wyborczego w kierunku zrywania treści materiałów wyborczych. Po chwili na komendę przyjechał, jak się okazało, syn Roberta Węgrzyna i zaczął wymyślać historię o jakiejś szarpaninie - opowiada Adam Sadłowski.
Jak zaznacza Adam Sadłowski, to co zrobił, było tylko obywatelskim zatrzymaniem.
- Jestem dumny ze swojego zachowania, bo każdy powinien tak reagować na łamanie prawa - dodaje.
Policja zajęła się sprawą i prowadzi obecnie czynności wyjaśniające.
Węgrzyn kontra Sadłowski. Ostre spięcie podczas nocnego wieszania plakatów wyborczych
- 08.10.2019 16:58
Napisz komentarz
Komentarze