Siatkarze Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle od zwycięstwa rozpoczęli rywalizację w fazie play-off PlusLigi. Obrońcy mistrzowskiego tytułu pokonali na własnym parkiecie ekipę Projektu Warszawa 3:1.
Do decydującej fazy PlusLigi kędzierzynianie przystąpili opromienieni awansem do finału Ligi Mistrzów. Pierwszy set był dla graczy ZAKSY zimnym prysznicem. Gracze ze stolicy od początku prezentowali się lepiej od niemrawo grających gospodarzy i w połowie seta prowadzili już trzema oczkami. Od stanu 13:16 goście zdobyli osiem oczek z rzędu i kibice miejscowych przecierali oczy ze zdumienia. Warszawiacy nie wykorzystali czterech piłek setowych, ale przy piątek okazji byli skuteczni i wygrali do 17.
W drugiej odsłonie kędzierzynianie zdołali zmienić obraz gry. Wreszcie zafunkcjonował blok miejscowych, który w tym sezonie jest ich mocną bronią, a goście nie byli już tak skuteczni w ataku. Po kilku minutach wyrównanej gry inicjatywę przejął zespół trenera Sammelvuo, który odskoczył od przeciwnika na kilka oczek. Dobrze grający mistrzowie Polski nie dali rywalowi szansy na wyrównanie i zasłużenie zwyciężyli do 20. Scenariusz z drugiej partii powtórzył się w trzecim secie. Goście tylko z początku byli wyrównanym rywalem dla naszego zespołu, który z czasem przejął inicjatywę i wyszedł na prowadzenie w meczu (25:20).
Najwięcej emocji kibice oglądali w czwartym secie. Przez większą część gry utrzymywała się nieznaczna przewaga ekipy ze stolicy. W końcówce ZAKSA walczyła i doprowadziła do gry na przewagi, lecz przy stanie 24:25 w aut zaatakował Łukasz Kaczmarek i było 2:2.
W piątym secie oba zespoły rozpoczęły od gry punkt za punkt, ale przy stanie 4:3 w aut zaatakował Artur Szalpuk i ZAKSA objęła dwupunktowe prowadzenie. Po autowym ataku Kevina Tillie było już 9:6. Goście nie byli już w stanie odwrócić losów meczu i po zaciętym spotkaniu kędzierzynianie objęli prowadzenie w rywalizacji. Drugie spotkanie serii zostanie rozegrane już jutro w hali Azoty.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Projekt Warszawa (17:25, 25:20, 25:20, 24:26, 15:10). MVP: Bartosz Bednorz.
Fotoreportaż: Michał Natyna.
Zaksa jeszcze nie doszła do siebie po powrocie z Włoch. Męczarnie od początku meczu. Na drugiej przerwie w pierwszym secie już było 7 punktów straty. Walili nasi po autach i oddawali te punkty bezsensownie. Kompromitacja w tym secie niestety. Ale tak to jest jak Warszawa miała czas na przygotowania a nasi dopiero w piątek wrócili z Włoch. Dobrze, że im nie kazali grać od razu po podróży. To jest chore wszystko. Jeszcze niech ligę powiększą i grają więcej meczów o nic w rundzie zasadniczej. Potem nawet nie ma czasu na porządną regenerację przed najważniejszą częścią sezonu. Trzeba się jakoś sprężyć i przepchnąć ten mecz, bo jutro kolejny. W drugim secie jak lepiej nasi zaczęli, to zaraz stracili całą przewagę. Na szczęście kozły zdobyły kilka punktów w drugiej części seta i to wystarczyło do wygranej. Trzeci set w miarę wyrównany od początku. Ale Warszawa już tak nie tłucze na zagrywce. Nasi uzyskali 4 punkty przewagi w drugiej części seta ale zaraz ją stracili po blokach na Bednorzu i Śliwce. Nie wiem dlaczego trener w ogóle nie wpuszcza Hubera na boisko za Paszyckiego. Blok by się przydał lepszy i zagrywka. W LM też nie grał i dalej siedzi na ławie. Żeby nie zapomniał jak się odbija piłkę. Dobrze, że tego seta wygrali. Zamiast ich dobić w czwartym secie to znowu trzy punkty straty w połowie seta i trzeba odrabiać. Dobrze, że Warszawa też się myli w ataku ale zanowu tłucze nas tą zagrywką i straciliśmy kolejne punkty. Widać, że naszym ciężko się gra. Znowu proste błędy w końcówce i Warszawa odskoczyła na trzy punkty. I jeszcze czelendż nietrafiony. Jak już kozły odrobiły straty to zawali na własne życzenie końcówkę po wywaleniu piłki w aut przez Kaczmarka. Leją siłowo grającą Perugię a męczą się z Warszawą. Jakoś trzeba wyciągnąć ten mecz. Wyrównany początek piątego seta. Dwa punkty przewagi Zaksy przy zmianie stron. Dobrze, że nasi wzięli czelendż, bo był aut po zagrywce Kowalczyka a nie żaden as serwisowy. Dzieki temu odskoczyliśmy i już można było kontrolować końcowkę meczu. Dobrze, że jest pierwsze zwycięstwo. Ale 2,5 godziny grali. Teraz trzeba się jakoś zregenerować przed drugim meczem i go wygrać żeby mieć solidną zaliczkę przed wyjazdem do Warszawy.
Terminy rozgrywania meczy rewelacyjne. Widać jakie komuchy rządzą w pzps. A wszystko pod kasę z transmisji…