W środę, 1 marca w Gościęcinie i Chróstach w gminie Pawłowiczki z rozmachem uczczono Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Uroczystości rozpoczęto od złożenia wieńców pod tablicą upamiętniającą wydarzenia z 25 września 1949 roku, kiedy to korpus bezpieczeństwa z Prudnika i funkcjonariusze urzędu bezpieczeństwa oraz milicjanci dokonali pacyfikacji wsi. Aresztowanych żołnierzy ugrupowania WiN przewieziono do Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Koźlu.
Hołd niezłomnym bohaterom podziemia został oddany przez senatora Beniamina Godylę, starostę powiatu kędzierzyńsko-kozielskiego Pawła Masełko, wójta gminy Pawłowiczki Jerzego Treffona oraz przedstawicieli organizatorów – Polskiej Platformy Ekologicznej – Waldemara Sekścińskiego oraz Adama Knota.
Po złożeniu wieńców wszyscy udali się do kościoła, gdzie została odprawiona uroczysta msza w intencji Żołnierzy Wyklętych. Następnie w domu kultury w Gościęcinie dzieci z okolicznych szkół zaprosiły gości na spotkanie z poezją i piosenką patriotyczną. Dzieci otrzymały upominki, a wszyscy goście zostali zaproszeni na słodki poczęstunek.
Z Gościęcina do Chróst wyruszył po spotkaniu rajd konny, a na na miejscu w tamtejszym ośrodku jeździeckim na uczestników czekała grochówka, ognisko oraz konkurs strzelecki o puchar kaprala Antoniego Marcinkowa.
Gdzie są nazwiska tych katów którzy rządzili wtedy w milicji,SB czy NKWD, dlaczego nikt nie rozlicza ich,ich dzieci które pewnie zostały zatwardziałymi komunistami czerpiąc pełnymi garściami z przywilejów bycia u władzy.Dlaczego nic o tym się nie mówi choć jak patrzy się na uczestników tych uroczystości to pewnie nie jeden miałby duuuuuużo na sumieniu i do powiedzenia.Sprawa została zamieciona pod dywan,choć nie jeden powinien siedzieć w więzieniu do końca życia.
Będziesz rozliczał ich na” kuźniczkach”. Być może i ty wkrótce się tam znajdziesz. Mądry to ty zbyt nie jesteś!
Wyjątkowo niesmaczne jest indokrynowanie dzieci poprzez zmuszanie ich do wychwalania zwykłych morderców, bandytów i kolaborantów z hitlerowcami.
Tak dla przykładu:
Podczas okupacji Łódź włączono do Rzeszy a budynek pogimnazjalny przy ul. Anstadta stał się siedzibą Gestapo, gdzie torturowano i zabijano polskich patriotów.
Po zakończeniu niemieckiej okupacji aleję Anstadta przemianowano na ulicę 19 stycznia – od dnia, w którym w 1945 r. do Łodzi weszły wojska sowieckie. Wówczas do Łodzi z Białegostoku przyjechał Mieczysław Moczar późniejszy komunistyczny dygnitarz i jeden z pierwszych szefów tzw. pionu bezpieczeństwa publicznego, czyli policji politycznej w PRL. Moczar był aktywnym agentem sowieckim. To on, wykorzystując przerobione przez Niemców pomieszczenia, zorganizował przy al. Anstadta 7 siedzibę Urzędu Bezpieczeństwa w Łodzi i komunistyczne więzienie nazywane w mieście katownią.
W Łodzi często powtarzano, że niemieccy oprawcy z Anstadta byli łagodniejsi niż ich następcy w mundurach z orłem bez korony.
W budynku przy Anstadta funkcjonariusze komunistycznej bezpieki przesłuchiwali, torturowali i zabijali Żołnierzy Niezłomnych i ludzi, którzy w jakikolwiek sposób sprzeciwiali się władzy z nadania Kremla. W katowni na Anstadta ubecy zamordowali najprawdopodobniej jedną z legend podziemia niepodległościowego kapitana Stanisława Sojczyńskiego „Warszyca” – Żołnierza Wyklętego z regionu łódzkiego. Jego ciała nigdy nie znaleziono.
Wrzucanie wszystkich walczących po wojnie z komuną do wspólnego worka „Żołnierzy Wyklętych” jest oczywiście skrótem publicystycznym. Rozsądni ludzie doskonale to rozumieją. W oczywisty sposób trzeba odrzucić psychopatycznych bandytów. Ale nie wolno odwracać kota ogonem i pomiatać pamięcią tych wielu wspaniałych ludzi, którzy oddawali zdrowie i życie za wolną Ojczyznę. Oczywiście potomkowie komunistycznych oprawców z UB, KBW, milicji tego nie przyznają. Musieliby potępić swoich dziadków i ojców a tego nie zrobią.
Grzegorzu opisujesz lata od 1945 do 1989r?
@Sznycel
Nie, znam historię mojego kraju. Prawdziwą, a nie czarnkową.
Grzegorzu, prawda jest JEDNA – to fakty! Ruscy sowieci przynieśli tylko totalny zamordyzm, na jakikolwiek sprzeciw mieli i do dziś mają najprostsze rozwiązanie: fizyczną likwidację przeciwnika – strzałem w potylicę, granatem wrzuconym do celi, czekanem wbitym w czerep czy izotopem polonu dodanym do herbaty – i rozciąganą odpowiedzialnością na rodziny. Nie wahali się zabijać i torturować dzieci i ciężarne kobiety. Nic by nie zdziałali, gdyby nie mieli tutaj wiernych popleczników, nakarmionych ich propagandą, manipulacją i dezinformacją, której są arcymistrzami. I tak Niezłomnych nazwali bandytami, a za wymordowanie oficerów i elity w Katyniu obarczyli hitlerowców, preparując „dowody”. I takiej historii kazali sowieci uczyć w polskich szkołach. Jak widać po tobie – skutecznie!
Lelele, nasz pozdrowienia od wujka z Berezy K. !
Czyli PRL?
@LLL
No tak, zapomniałem, że Wyklęci byli święci, drzewka sadzili i dziewczynkom warkoczyki zaplatami, a te wymordowane wioski, dzieci, kobiety, starcy oraz kolaboracja z hitlerowcami i komunistami to dzieło sierotki Marysi.