Uczniowie klas sportowych wracają do szkolnych zajęć fizycznych. Jak się okazuje, rodzi to mnóstwo problemów zarówno dla nauczycieli, uczniów, jak i rodziców. „Nie ogarniemy tego”- skarżą się rodzicie, szkoły rozkładają ręce.
Decyzją rządu szkoły podstawowe i ponadpodstawowe sportowe i mistrzostwa sportowego, oddziały sportowe i oddziały mistrzostwa sportowego w szkołach ogólnodostępnych wracają do treningów. Oczywiście wszystko z zachowaniem ograniczeń, zakazów i nakazów przeciwepidemicznych.
Dobra wiadomość to taka, że to w pewnym stopniu jakaś namiastka normalności, zła to niestety trudna w ogarnięciu logistyka. Szkoły nie ukrywają, że ta sytuacja to naprawdę trudne dla nich zadanie.
– Ze sportowego punktu widzenia każdy trening, w którym dziecko nie bierze udziału, będzie pogłębiał niedociągnięcia. Dlatego tak ważne są regularne zajęcia. Obecna sytuacja jest dla nas trudna, bo tworzy wiele problemów. Osobiście również będę miał kłopot z dowożeniem mojej córki na treningi, bo w tym czasie prowadzę swoje lekcje. Podjęta przez rząd decyzja jest bardzo uogólniona, a sytuacje jednostkowe są inne. Ograniczeń jest dużo, bo przecież plany lekcji są ułożone. Ośrodki sportowe w naszym mieście i kraju mają swoją ograniczoną przepustowość ze względu na reżim sanitarny i możliwości techniczne. Brakuje czasu i brakuje miejsca – mówi Wojciech Czapla, dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej nr 9 w Kędzierzynie-Koźlu.
– Zajęcia dzieci najmłodszych przesunęliśmy na godziny popołudniowe, tak aby rodzice mieli możliwość zawiezienia ich na lekcje i odebrania. Nie wyobrażamy sobie, aby dzieci z klasy pierwszej czy drugiej same wracały do domu, tym bardziej, że zima za pasem – dodaje Wojciech Czapla.
Dla rodziców to całkiem spory problem, bo jak tu wyjaśnić pracodawcy, że co chwilę będziemy urywać się z pracy, aby zawieźć i odebrać dziecko z pływalni. Zresztą wiele rodzin mieszka w gminach ościennych, a dziecko uczęszcza do szkoły w Kędzierzynie-Koźlu.
– Fajnie, że dzieci mogą mieć zajęcia sportowe. Jednak ma to sens tylko dla dzieci mieszkających blisko. Problem jest z dziećmi spoza Kędzierzyna-Koźla, nie wszyscy rodzice, nawet ci pracujący zdalnie, są w stanie zawieźć dzieci na basen – mówi Małgorzata Steier, mama 10-letniego Michała.
Odblokowanie zajęć sportowych na pływalni stworzyło koleje pole do organizacyjnego popisu dla Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Kędzierzynie-Koźlu.
– Wszystko w trakcje pandemii jest robione na szybko. Tak naprawdę w niedzielę mamy czas na przeanalizowanie zasad funkcjonowania obiektu i przyjmowania ludzi w odpowiednim trybie sanitarnym w myśl aktualnych rozporządzeń. Aby klasy pływackie mogły ruszyć z treningami, musieliśmy od nowa ustawić grafik. Było wiele problemów, jednak na szczęście wszystko udało nam się uporządkować i przygotować obiekt dla uczniów – mówi Tomasz Radłowski, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Kędzierzynie-Koźlu.
A autobusy, jako transport? Opracować trasy, terminarz. Tyle miasto może dołożyć.
Do szkoły z językiem niemieckim dowożą dzieci, mają wszystko dopracowane.
Ograniczyć odpłatną naukę pływania pod nazwą szkolenie ratowników WOPR
Otworzyć dla trenujących Wodne OKKO
Mam pytanie do autorki ta woda na zdjęciu z basenu jest zdatna do picia?
Z chlorem? Hmmm…