Siedemnasta wygrana ZAKSY w sezonie. Mistrzowie Polski bez straty seta pokonali Barkom Każany Lwów

1

W meczu 24. kolejki PlusLigi siatkarze Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle pokonali przed własną publicznością ekipę Barkomu Każany Lwów.

Gospodarze byli zdecydowanym faworytem starcia w hali Azoty, ale pierwsza odsłona pokazała, że goście ze Lwowa wcale nie zamierzają ułatwiać zadania naszej ekipie. Gracze Barkomu zaczęli z animuszem i już po kilku wymianach mieli cztery oczka przewagi. Przy stanie 13:18 wydawało się, że goście sprawią niespodziankę, ale miejscowi zerwali się do odrabiania strat. W końcówce udało się dojść gości, ZAKSA obroniła trzy piłki setowe i wygrała do 28.

W drugiej odsłonie oglądaliśmy wyrównaną grę z lekką przewagą ZAKSY. W końcówce to goście wyszli na prowadzenie, ale ostatnie słowo należało do kędzierzynian. Mistrzowie Polski od stanu 20:21 nie pozwolili rywalowi na zdobycie nawet jednego punktu i podwyższyli prowadzenie. Trzeci set to już wyraźna przewaga naszego zespołu, który nie bardzo szybko wyszedł na prowadzenie i pewnie kontrolował wynik. Wygrana z Barkomem była 17. zwycięstwem obrońców tytułu w sezonie.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Barkom Każany Lwów 3:0 (30:28, 25:21, 25:16).

Fotoreportaż: Michał Natyna

1 KOMENTARZ

  1. Słabszy zespół przyjechał i znowu nie potrafią nasi zacząć meczu jak trzeba. Kluth zabija się na siatce co piłkę dostanie. Albo czapa albo podbity. Bednorza w siatkę, Śliwką w aut. I przewaga gości rosła. Lwów zagrywką ładuje a nasi nie wiedzą co się dzieje. Dobrze, że kozły się trochę ogarnęły i zaczęły odrabiać straty. Zacięta końcówka a Kluth czego nie dotknie to schrzani. Kluczowe piłki zawalił. Dobrze, że inni mają mocne nerwy i jakoś kończą. Emocje jak na rybach się zrobiły. Dobrze, że Smith coś poserwował na koniec seta, bo znowu mogła być kompromitacja. W drugim secie znowu wyrównana gra od początku. Mógł ten mag trenerki wpuścić Żalińskiego na atak choć na chwilę jak Kaczmarek dziś nie gra, bo Kluth dalej wali jak głową w mur. Dostał taką czapę pod nogi, że prawie nie wyrżnął orła. W jednym meczu potrafi sporo kończyć a w drugim ma jakieś zaćmienie w grze. Ale trzeba przyznać, że Ukraińcy nieźle grają, patrząc na ich skład. Znowu Kluth nam kluczowe piłki w końcówce partaczy, tak jak w pierwszym secie. Inni jakoś w miarę kończą a on nie dojechał na mecz. Znowu środkowi zdobywają najwięcej punktów. Dobrze, że Zaksa docisnęła w końcówce i wygrała tego seta. W trzecim secie nasi już lepiej zaczęli i uzyskali kilka punktów przewagi. Potem Lwów trochę podgonił ale Kozły znów odskoczyły. Pod koniec trzeciego seta Zaksa już się rozluźniła i przyśpieszyła grę, pewnie go wygrywając. Dobrze, że wymęczyli jakoś tego pierwszego seta, bo tak by musieli dalej się pocić i tracić siły. Paszycki wykręcił 92% w ataku. MVP meczu. Teraz trzeba się skupić na rewanżu z Zawierciem.

Skomentuj

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj