Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 28 marca 2024 09:23
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Maluchem na rajdy samochodowe i na co dzień. Ci pasjonaci historii polskiej motoryzacji kochają Fiaty 126p

Maluchem na rajdy samochodowe i na co dzień. Ci pasjonaci historii polskiej motoryzacji kochają Fiaty 126p
Maluch to kawał historii polskiej motoryzacji. Dla jednych sentymentalny powrót do lat młodości, dla nieco młodszych ciekawostka. Fiat 126p może być znakomitym samochodem rajdowym, ale również samochodem na co dzień. Jedno jest pewne, jadąc nimi Artur i Patryk wywołują całkiem spore zainteresowanie i wiele uśmiechu na twarzach przypadkowo mijanych ludzi.


Artur i jego rajdowa pasja


51-letni Artur Kulpa z Grudyni Małej to prawdziwy miłośnik maluchów, ma ich aż kilkanaście. Jednak wypielęgnowany, wymuskany jest zwłaszcza jeden, w którym realizuje swoją pasję do wyścigów samochodowych. Pierwszy start zaliczył na Rajdzie Głubczyckim, potem lawinowo wiele innych rajdów zakończonych sukcesami.


- Malucha z 1982 roku kupiłem kilka lat temu w stanie nienadającym się do jazdy rajdowej. Samochód sam przebudowałem, nie ruszając homologowanej klatki. Doprowadziłem samochód do takiego stanu, aby spełniał warunki pojazdu rajdowego. Przede wszystkim odpowiedni hamulec i zabezpieczenia, bo niestety maluch nie jest bezpiecznym samochodem ze względu na zerową strefą zgniotu. Remontowałem ten samochód po to, aby mi dawał frajdę i aby bawić innych ludzi - mówi Artur Kulpa.

Jak opowiedział nam Artur, maluch to sentymentalny powrót do przeszłości, bo w latach 90. ścigał się właśnie na maluchach. Stąd nieco kolekcjonerska słabość do Fiata 126p.

Przyjaźni wypisana na samochodzie i sukces zablokowany finansowo

Artur niestety nie może pozwolić sobie finansowo na branie udziału w wielu wyścigach. Marzy o tym, aby spróbować sił w kolejnych rywalizacjach, jednak są one dość kosztowne i niestety na to nie ma pieniędzy. Jego przyjaciele zorganizowali mu kiedyś zbiórkę, jednak dla Artura była to trudna sytuacja, ponieważ uważa, że jest wiele innych potrzebujących osób i z pokorą akceptuje swoją obecną sytuację. Jednak gdy tylko miał dodatkową gotówkę, niezwłocznie zapisałby się na kolejny rajd.

- Chciałbym pojechać na niejeden rajd, niestety wszystko ogranicza budżet, bo wpisowe to 650 złotych, do tego opony, paliwo i zbiera się całkiem spora suma, której niestety nie posiadam - mówi Artur.

Dla rajdowca liczy się jednak najbardziej to, że swoim stuningowanym pojazdem daje ludziom tyle radości.

- Auto moje jest znane i z sentymentem odbierane. Dla starszych ludzi to powrót do przeszłości, patrzą na niego, wspominają swoją młodość, dla młodych to po prostu zaciekawienie, coś totalnie kosmicznego. Byłbym szczęśliwym człowiekiem, mając na rajdy pieniądze, no ale niestety w tych czasach jest to trudne. Auto trzy lata temu brało udział w rajdzie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, cieszyło się tam ogromną popularnością. Przez wiele godzin z niego nie wysiadałem, bo ciągle ktoś chciał się przejechać maluchem - śmieje się Artur.

Maluch Artura ma również inną misję. Na jego karoserii jest umieszczone nazwisko Radosława Banacha, pilota rajdowego, któremu oddał w ten sposób hołd.

- Na maluchu wożę nazwisko swojego przyjaciela, świetnego pilota rajdowego świętej pamięci Radka Banacha. Chciałbym przejechać się odcinkami, którymi niegdyś jeździł Radosław Banach - mówi.

Teraz już nie BMW robi wrażenie na kobietach, lecz fiat 126p

Jak widać miłością do maluchów pałają również młodzi mieszkańcy naszego powiatu, jednym z nich jest 31-letni Patryk, który od siedmiu lat pielęgnuje swój mały urokliwy, pojazd. Od kilku lat jeździ po ulicach naszego miasta białym fiatem 125p z walizką zamontowaną na dachu z czasów świetności maluszka.

- U nas w rodzinie głownie były maluchy i chyba z sentymentu do tego pojazdu powróciłem. Niedaleko mojego domu stał stary maluch za stodołą, zapytałem właściciela, co chce z nim zrobić. Powiedział mi, że już go denerwuje i jak chcę, mogę go sobie wziąć. I w ten sposób jestem w posiadaniu tego malucha od 7 lat - mówi Patryk Ryborz.

Patryk podkreśla, że jest dumny, jeżdżąc taką perełką motoryzacji. Jako młody człowiek za kółkiem starego, kultowego samochodu wzbudza zainteresowanie wielu osób.

- Jeszcze kilka lat temu ludzie wstydzili się wsiąść do malucha, teraz to wręcz sami pytają, czy mogą się przejechać. Samochód jest niezawodny, popsuł mi się tylko raz, dwa lata temu, i naprawa wyniosła mnie 20 złotych. Większość rzeczy naprawiam sam. Takie perełki robią większe wrażenie niż wiele współczesnych samochodów, do tego młody człowiek za kierownicą wzbudza w spore zainteresowanie. Zwłaszcza u dziewcząt - śmieje się Patryk.


20220811_105534
20220811_105534

20220811_110507
20220811_110507

20220811_110528
20220811_110528

20220811_110549
20220811_110549

20220811_110838 1
20220811_110838 1

20220811_110838
20220811_110838

20220811_110846 1
20220811_110846 1

20220811_110846
20220811_110846

20220811_110853
20220811_110853


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Żwirek&Muchomorek 02.09.2022 08:36
Czuwam Lolku, czuwam. Spokojna twoja ondulowana.

zx 31.08.2022 20:35
Klapy drewnianej też nie warto wykonywać. Zbliża się zima, a opał drogi.

Fantasta 31.08.2022 09:06
Wykaż się mądrością w realu - dorób klapę zabezpieczającą. Nie czekaj, aż jakieś dziecko tam wpadnie.

Bolek&Lolek 30.08.2022 12:38
Klapa była żelazna ale poszukiwacze złomu zamienili ją na jabola.Czuwaj!

Alina 30.08.2022 10:53
Zamiast się tak cackać, powinni wezwać myśliwych - od razu zrobiliby porządek z tym dzikiem nieudacznikiem! Pokazaliby mu, gdzie pieprz... wróć! gdzie raki zimują.

Realista 30.08.2022 08:17
A czy ktoś mądry dorobił jakąś klapę zabezpieczającą, czy czekacie aż jakieś dziecko tam wpadnie?

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ