Kolejny dzień przemierza górskie szlaki dla małej Mai. Deszcz, wiatr i kontuzja kolana nie ułatwiają wyzwania

3

Od początku wiadomo było, że pokonanie 500-kilometrowej trasy Głównego Szlaku Beskidzkiego nie jest sprawą łatwą. Jednak niekorzystna pogoda utrudniła ją jeszcze bardziej. Nic jednak nie zniechęca Marcina Kapery, który swój wyczyn poświęcił Mai, dziewczynce z Kędzierzyna-Koźla chorującej na padaczkę.

Marcin od początku doskonale wiedział, że nie będzie to prosta trasa. Pokonanie jej w sprzyjających warunkach atmosferycznych jest bardzo trudne, a co dopiero dokonanie tego w deszczu. Na górskich szlakach nawet kilka dni po opadach ścieżki mogą być śliskie. 500 kilometrowa trasa Głównego Szlaku Beskidzkiego to wyzwanie nawet dla doświadczonych miłośników górskich wypraw. To najdłuższy szlak w polskich górach, liczy około 496 kilometrów i przebiega przez Beskid Śląski, Beskid Żywiecki, Gorce, Beskid Sądecki, Beskid Niski oraz Bieszczady, biegnąc najwyższymi partiami gór. Marcin chce go pokonać jednym ciągiem.

Pierwszy dzień to ogromna euforia, startujesz i myślisz, jak to będzie. Wstaję bez budzika o 5 i wyruszam. Pierwszy dzień pogoda igła, słońce, przyjemnie się szło. Drugi dzień wstaję i pada deszcz, poczekałem aż przestanie i wyruszyłem w stronę Płoniny Caryńskiej, a po drodze znowu zaczyna. Niski pułap chmur powoduje, że las wygląda jak z horroru. Mam w myślach wszystkie te informacje o miśkach, które tu zamieszkują. Zaczynam tak głośno stukać kijkami, aby odstraszyć wszystkie zwierzęta – opowiada Marcin.

Marcin wystartował 1 sierpnia i dotychczas pokonał 150 kilometrów górskimi szlakami. Przed nim jeszcze 350 kilometrów z kontuzją kolana, której nabawił się podczas wyprawy. Jednak mężczyzna się nie poddaje i wytrwale realizuje swój cel.

Myślę o Mai i to dodaje mi sił. Fajne jest również to, że mijający mnie ludzie na szlaku pytają, dlaczego to robię? Opowiadam im wtedy o Mai i przejęci jej losem również deklarują, że wesprą zbiórkę pieniędzy – dodaje.

Każdy z nas może wesprzeć walkę Mai z chorobą i solidaryzować się z Marcinem, wpłacając dowolną sumę pieniędzy na konto założonej na ten cel zbiórki https://zrzutka.pl/6wmce8

 

3 KOMENTARZE

  1. Pan Marcin ma jaja, w przeszlosci bralem udzial w marszu o dlugosci 440 km , Glownym Szlakiem Sudeckim im. Mieczyslawa Orlowicza Prudnik-Swieradow Zdroj, tyle ze nie w pojedynke , bylo ciezko dlatego moje uznanie dla wedrowca, zwlaszcza ze to nie tylko zwykly turystyczny marsz ,to jeszcze szczytny cel!

Skomentuj

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj