W pierwszym starciu półfinałowym Ligi Mistrzów siatkarze Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle pokonali przed własną publicznością ekipę Sir Sicoma Monini Perugia 3:1.
Starcie obrońców tytułu z naszpikowaną gwiazdami drużyną gości rozpoczęło się po myśli kędzierzynian. Nasz zespół nie wymiękł przed faworyzowanymi Włochami i od pierwszych wymian mocno dał się rywalom we znaki. Goście mieli spore problemy z zagrywką naszych zawodników, a w ataku kędzierzynian brylowali Bartosz Bednorz i Łukasz Kaczmarek. ZAKSA szybko osiągnęła kilkupunktowe prowadzenie, którego nie oddała już do końca i stosunkowo łatwo wygrała do 18.
O wiele więcej emocji kibice oglądali w drugiej odsłonie. Przez większą część gry toczyła się zacięta walka z obu stron i o zwycięstwie decydowała końcówka. W niej ZAKSA miała w powietrzu piłkę setową, ale popełniła prosty błąd, co wykorzystali goście. Przy stanie 24:24 najpierw w aut zaatakował Olek Śliwka, a po chwili kapitan ZAKSY nadział się na blok rywali i było 1:1.
Przegrana nie wytrąciła z rytmu miejscowych. ZAKSA od początku trzeciego znów grała świetną siatkówkę, a fenomenalne zawody rozgrywał Bednorz. W połowie seta było już 16:11, a liderzy ligi włoskiej nie potrafili znaleźć sposobu na nasz zespół. ZAKSA zwyciężyła do 19 i tylko krok dzielił nasz zespół od wygranej w pierwszym starciu półfinału.
Początek czwartej partii był wymarzony dla zespołu z Kędzierzyna-Koźla. Gospodarze rozpoczęli od prowadzenia 4:0, a w połowie seta zwiększyli przewagę do pięciu oczek. Faworyzowani goście nie poddali się i zdołali zmniejszyć dystans do jednego punktu, ale miejscowi po chwili odgryźli się. W ataku nie do zatrzymania by Bednorz. Przy stanie 22:19 na blok nadział się Kamil Semeniuk, takiej przewagi ZAKSA nie wypuściła już z rąk i zasłużenie wygrała 3:1.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Sir Sicoma Monini Perugia 3:1 (25:18, 24:26, 25:19, 25:22). MVP: Bartosz Bednorz.
Fotoreportaż: Michał Natyna.
Dobrze, że Zaksa sobie wypracowała sporą przewagę od początku pierwszego seta, bo mogło być nerwowo przez moment. Perugia kropnęła dwa asy ale potem kozły się ogarnęły i zaczęły kontrolować grę. Dobrze, że zagrywka naszym siedziała w tym secie. Trochę ruszyli Perugię i od razu były tego efekty. Set pod kontrolą i pewne zwycięstwo. Początek drugiego seta wyrównany. Szkoda głupio traconych punktów. Najpierw Paszycki nie podbija piłki a Śliwka atakuje w aut. Potem znowu go blokują. Nie można takich punktów oddawać jak mamy piłki po swojej stronie. Perugia odskoczyła na trzy punkty. Trzeba ich docisnąć zagrywką i się ogarnąć. I od razu Smith ładuje dwa asy i straty odrobione. Tłucze ten Herrera na tym ataku i znowu tracimy dwa punkty. Na szczęście Kubańczyk dotyka siatki i jest remis w końcówce. Była piłka na skończenie seta i przekombinowali. Co oni wymyślili w tej akcji. Powinno być 2-0. Potem Śliwka znowu nie kończy ataku i przegrany set na własne życzenie. Musi chłop zacząć lepiej grać, bo z takim zespołem jak Perugia każdy punkt jest istotny. Trzeci set w miarę wyrównany od początku. Leon ostatni dotykał piłki po tym wybiciu i ważny punkt dla Zaksy. Nasi trochę odskoczyli ale trzeba uważać na każdą piłkę. Dobrze, że Płotnicki nie ma narazie swojego dnia na zagrywce, bo ostatnio w lidze robił serie asów. Bednorz ładnie dziś tłucze na ataku. Kozły powiększają przewagę w drugiej części seta. Śliwka nie dojechał z formą dziś w ataku. Dwie czapy pod rząd i tracimy znowu dwa kolejne punkty. Dobrze, że się nasi ocknęli z letargu w końcowce i pewnie wygrali trzeciego seta. I już powinno być po meczu jakby nie ten błąd w drugim secie. A tak walczymy dalej. Dobry początek Zaksy w czwartym secie i mamy już wypracowaną przewagę na początku. Dobrze, że dziś Perugii nie siedzi za bardzo zagrywka. Trzeba to wykorzystać i domknąć ten mecz w czterech setach. Co jest szansa na powiększenie przewagi to Śliwką nie kończy. Szkoda, że nie mamy lepszych rezerwowych na przyjęciu, bo trener boi się go zdjąć chociaż na chwilę. Ochłonął by trochę, bo mu dziś nie idzie. Dobrze, że Bednorz jest w gazie. Połowa seta i już pięć punktów przewagi kozłów. I znowu zaczęły się głupie błędy. Cztery punkt z rzędu stracone przy zagrywce Gianelliego. Terez znowu trzeba walczyć o każdy punkt. Znów Śliwka nie skończył. Dobrze, że Kaczmarek poprawił po ponowieniu akcji. Na szczęście Zaksa znów odskoczyła. Ale trzeba uważać na te zagrywki do końca, bo Leon kropnął asa. Dobrze, że tylko jednego. Potem Płotnicki pogonił nas zagrywką i blok na Kaczmarku. Na szczęście kolejną zepsuł. Kapitalny blok na koniec. Ważne, że udało się wygrać za trzy punkty, mimo porażki na własne życzenie w końcówce drugiego seta. Mamy dobrą zaliczkę przed rewanżem. Wystarczy wygrać dwa sety a w razie przegranej za trzy punkty jeszcze zostaje szansa w złotym secie. Zasłużone MVP dla Bednorza. Kończył ciężkie i ważne piłki dzisiaj. Jakby Śliwka zagrał jeszcze na swoim poziomie to by był pogrom. Musi się sprężyć na rewanż. Jest szansa na polski finał. Połowa zadania wykonana przez obie drużyny.
Brawo siatkarze!!! Do pełni szczęścia brakuje tylko lepszego komentatora,poziom Bednarka co najwyżej na 2 ligę.
Kosmiczny mecz ZAKSY , to nie podlega dyskusji . Oprócz świetnej gry moją uwagę zwróciła migawka z pobytu gości w szatni. Kiedy zobaczyłem podarte , dziurawe obicie ławki zwyczajnie zawstydziłem się . Tak nie wiele przecież trzeba, szatnia gości przecież świadczy o gospodarzu. Pozdrawiam kierownictwo .
Trzeba tylko pamiętać, że siatkówka klubowa to rozgrywki między Polską, a Włochami. Bo rusków już nie ma. Inne kraje się w ogóle nie liczą. Więc nazywanie tego Ligą Mistrzów to gruba przesada. No i siatkarze to też zawodnicy, którzy są za wysocy na piłkę nożną (nie każdy może być Zlatanem) i za mało sprawni fizycznie, by grać w koszykówkę.