Blisko 20 lat po likwidacji jednostki wojskowej w Koźlu pojawiła się szansa na zagospodarowanie kompleksu przy ulicy Synów Pułku. Zainteresowanie obiektami wyraziło Ministerstwo Obrony Narodowej, którego zdaniem w Koźlu mogłyby stacjonować oddziały wschodniej flanki NATO. Trzy dni temu koszary odwiedzili przedstawiciele armii amerykańskiej.
Aktualizacja: artykuł jest oczywiście jedynie primaaprilisowym żartem
Wizyta miała miejsce w środę. Kozielskie koszary oglądało kilku oficerów Pancernej Brygadowej Grupy Bojowej (ABCT – Armored Brigade Combat Team – red.). Choć żadna wiążąca decyzja jeszcze nie zapadła, to pierwsze wrażenia Amerykanów mogą napawać optymizmem.
- Teren jest wystarczająco duży. Myślę, że nasi chłopcy dobrze by się tu czuli. Oczywiście obiekty wymagają gruntownego remontu i modernizacji, ale mamy na to środki – powiedział pułkownik Andy Kendrick, dowódca 7. Batalionu z 45. Szwadronu Czołgów.
Jeśli plany Amerykanów wypalą, w kozielskich koszarach stacjonować mogłoby około 4,5 tysiąca żołnierzy z różnych krajów sojuszniczych i co najmniej 300 wozów bojowych – głównie czołgi podstawowe M1 Abrams oraz transportery opancerzone M2 Bradley. Baza ma powstać w ekspresowym tempie - będzie gotowa jeszcze w tym roku.
Na wieść o Amerykanach ręce zacierają już okoliczni przedsiębiorcy.
- Żołnierze lubią wyskoczyć na miasto, żeby trochę odreagować, więc może wreszcie skończą się u nas pustki, bo ostatnimi czasy z klientami krucho. Młodzi powyjeżdżali, a starsi wieczorami wolą kanapę i telewizor - mówi pan Jacek, właściciel jednego z kozielskich pubów. – Wprowadzamy typowe amerykańskie przekąski. Będą też hamburgery, hot-dogi i wielgaśne steki. Chcemy, aby chłopcy czuli się u nas jak w domu – dodaje.
Reklama
Amerykańscy żołnierze w kozielskich koszarach. Będą budować strategiczną bazę szpicy NATO
- 01.04.2017 09:47
Napisz komentarz
Komentarze