Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 20 września 2024 18:44
Reklama
Reklama

To jeszcze będzie fajne miasto do życia. Wywiad z prezydent Kędzierzyna-Koźla Sabiną Nowosielską

Z Sabiną Nowosielską, prezydent Kędzierzyna-Koźla, półtora roku po wyborach rozmawiamy o pierwszych efektach tej kadencji samorządu, planach na kolejne miesiące i wizji miasta, o którym będzie można powiedzieć, że to fajne miejsce do życia.

- Mamy połowę roku 2016, a powoli zbliżamy się do połowy pani czteroletniej kadencji jako prezydenta Kędzierzyna-Koźla. Przywykła pani już do swojej obecnej roli?

- Muszę przyznać, że jeszcze nie do końca przyzwyczaiłam się do całej kurtuazji, która wiąże się z pełnieniem urzędu prezydenta miasta. Może dlatego, że bardzo intensywnie pracuję. Staram się być wszędzie i trzymać rękę na pulsie, aby mieć kontrolę nad różnymi działaniami realizowanymi w ramach naszej gminy. To pozwala mi na bieżąco weryfikować, czy moje wyobrażenie tego, jak miasto powinno się rozwijać i jak wyglądać, spełnia się i jakie przynosi to efekty.

- I jak wypada ta weryfikacja?

- Nasza rzeczywistość czasami okazuje się dużo bardziej złożona niż może się to początkowo wydawać. Jestem jednak zadowolona z dotychczasowych efektów. Przyjęłam zasadę, że nie będę odnosić się do pracy moich poprzedników, mimo że niekiedy nie da się tego całkowicie uniknąć, gdy na przykład widzę, w jakim stanie są niektóre ulice w mieście. Rzecz wydawałoby się podstawowa, a mimo to ciągle nie załatwiona.

- Poprzednicy odpowiedzieliby pewnie, że ograniczał ich brak pieniędzy.

- Nie wiem, czy powodem było tylko to. Obecnie zadłużenie miasta jest na poziomie mniej więcej takim samym, jak w dniu, gdy objęłam urząd. Ciągle mamy jeszcze spore możliwości korzystania z kredytu. A jednak przez te półtora roku udało nam się zrobić bardzo dużo. Choćby we wspomnianym już temacie remontów ulic. Wiele inwestycji jest w toku lub niebawem ruszy. Pod koniec  tego roku zmiany w mieście będą już wyraźnie widoczne. W końcu nie będzie trzeba się wstydzić za to, jak wygląda nasze centrum. Trwa inwestycja związana z budową nowego kompleksu basenów w Azotach. Przez wiele poprzednich lat tylko się o tym mówiło, roztaczając różne wizje. My po prostu przeszliśmy do działania, uważnie koordynując terminy realizacji i płatności. Właściwe zarządzanie finansami jest niezwykle istotne i otwiera wiele możliwości. Poza tym bardzo dobrze przygotowujemy się do inwestycji, począwszy od bezzwłocznego zatwierdzania budżetu. Jeśli mowa o obecnym, uchwała została przyjęta już w zeszłym roku. Wykonaliśmy dużą pracę szybciej, a dzięki temu zyskaliśmy sporo czasu. Wiele zadań inwestycyjnych, jak choćby przebudowa pierwszego odcinka alei Jana Pawła II, udaje nam się realizować znacznie taniej niż zakładaliśmy. A to wymierne oszczędności dla miasta.

- Urzędnikom się ten nowy rytm podoba?

- Chyba się przyzwyczaili, choć może ciągle nie wszyscy, mimo że trudno nie dostrzec pozytywnych efektów tego nowego stylu pracy. Do samorządu przeszłam prosto z biznesu, gdzie pracowałam przez wiele lat. Nie widzę powodu, by urząd miał pracować na jakichś innych zasadach niż firma. Tu i tu chodzi przecież o efektywność. Mieszkańcy oczekują, że będzie ona jak największa, a my mamy obowiązek robić co w naszej mocy, by tak się działo.

- I dzieją się rzeczy z pozoru niemożliwe. Sprawa utworzenia w Kędzierzynie-Koźlu hospicjum sięga jeszcze dalej niż budowa nowych basenów. Nic w tej kwestii nie udało się zrobić poprzedniemu prezydentowi, choć  jako lekarz geriatra stawiał ją sobie za punkt honoru.

- Pomimo zasady, że nie odnoszę się do działań poprzedników, zrobię wyjątek i powiem wprost – to była porażka. Przez lata tylko gadano i nic z tego nie wynikało. Ja przychodząc do urzędu nic nie wiedziałam o opiece hospicyjnej. Do sprawy podeszliśmy jednak bardzo poważnie i efekt jest taki, że trwają prace nad projektem modernizacji budynku, w którym ta placówka będzie się mieścić. Wiemy już także, na jakich zasadach będzie funkcjonować.

- Co więc się wydarzyło?

- Nic nadzwyczajnego. Wraz z radnymi, którym ta tematyka jest bliska, spotkaliśmy się ze specjalistami w zakresie opieki hospicyjnej, także z Caritasu, którzy doradzili nam krok po kroku, co mamy robić. Gdy już wiedzieliśmy, jak wszystko ma wyglądać, przystąpiliśmy do realizacji. Oczywiście przez cały czas działamy w porozumieniu ze specjalistami. Tylko tyle i aż tyle. Optymistycznie patrząc, otwarcie hospicjum może nastąpić już pod koniec przyszłego roku. Warto oczywiście wspomnieć, że już zapewniliśmy mieszkańcom dostęp do świadczeń w zakresie tak zwanego hospicjum domowego.

- Jeśli  jesteśmy przy tematach wałkowanych od lat, co z inwestorami? Mieszkańcy czekają na nowe miejsca pracy, a tu nic. Na Polu Południowym ciągle pusto. Dlaczego inwestorzy nas omijają?

- To nieprawda. Jest inwestor dla kozielskiego portu. To miejsce o wielkim potencjale gospodarczym, które zostało porzucone na wiele lat. Teraz będzie przywracane do życia. Teren został wydzierżawiony. Firma, która zamierza stworzyć tam centrum logistyczne, pracuje nad dokumentacją projektową. Docelowo inwestycja ma mieć wartość ponad 300 mln zł. Łącznie, wliczając firmy kooperujące, powinny powstać setki nowych miejsc pracy. To umożliwi nam rewitalizację tej części miasta. Wkrótce budowę zakładu rozpocznie również pierwszy inwestor na Polu Południowym. Liczę na to, że to pomoże nam przyciągnąć następnych. Tak zadziałało to w Ujeździe. Nasz Kędzierzyńsko-Kozielski Park Przemysłowy nieustannie nad tym pracuje. Kluczowe jest dobre skomunikowanie miasta z autostradą A4. Ma to zapewnić budowa obwodnicy północnej, inwestycji realizowanej ze środków Skarbu Państwa. Decyzja o jej rozpoczęciu ciągle się przesuwa. Bardzo liczymy tu na moce sprawcze naszego senatora Grzegorza Peczkisa.

- Nie obawia się Pani, mam na myśli port, że z jakiejś przyczyny inwestor nie zrealizuje swoich zapowiedzi?

- Nie mamy żadnych powodów, by tak sądzić.

- Uczelnia wyższa? Wydawało się, że szansa na kształcenie studentów w Kędzierzynie-Koźlu została raz na zawsze pogrzebana.

- Tu również sprawy zmierzają  w dobrym kierunku. Ostateczne decyzje nie zapadły, ale wszystko wskazuje na to, że jeszcze w tym roku w Kędzierzynie-Koźlu zostanie uruchomiony pełnoprawny wydział Politechniki Opolskiej. Władze uczelni są bardzo zdeterminowane, by tak się stało. W sprawę włączył się samorząd województwa. Tempo jest imponujące. Liczymy na to, że będzie to początek zahamowania odpływu młodych ludzi z Kędzierzyna-Koźla. Wydział będzie ściśle współpracował z naszymi firmami. Stworzymy dobrą ofertę dla ludzi, którzy zdecydują się na studia w naszym mieście.

- Wydział powstanie w budynku byłej szkoły podstawowej przy ulicy Kozielskiej, w kędzierzyńskim zagłębiu handlowym. To jeszcze bardziej wzmocni widoczną od kilku lat tendencję lokującą tam nowe centrum miasta. Tymczasem „stare centrum” skupione wokół dworca kolejowego i dawnego domu towarowego pustoszeje. W lokalach do wynajęcia można wręcz przebierać.

- Z podobnym zjawiskiem boryka się wiele miast w Polsce i na świecie. Z centrów miast handel i usługi przenoszą się na obrzeża. W obecnym stadium tego procesu trudno temu zaradzić. To nie znaczy, że tego nie robimy. Przebudowana aleja Jana Pawła II wraz z odnowionym dworcem i całym otoczeniem znacznie poprawi atrakcyjność Śródmieścia, co powinno pociągnąć inne pozytywne zmiany.

- Kędzierzyn-Koźle będzie jeszcze fajnym miastem? Jeśli zapytać młodych ludzi, dzisiaj mało kto o nim tak powie.

- Wszystkie nasze działania zmierzają do tego, by tak się stało. Mówiliśmy tylko o wybranych tematach. Robimy znacznie więcej. Jeśli mówimy, że miasto jest fajne, większość z nas ma na myśli dobre miejsca pracy, stan infrastruktury i możliwości spędzenia czasu wolnego. Zmierzamy do tego, aby po tej kadencji móc z czystym sumieniem powiedzieć, że w każdym z tych obszarów jest lepiej.

- Dni Miasta, skoro nawiązała pani do czasu wolnego, największa nasza impreza, po raz kolejny zebrała skrajne oceny. Jednym się podobało, innym nie.

- Odnoszę wrażenie, że ci, którzy marudzą, po prostu nie byli. Uczestniczyłam w obu dniach. Byłam pod sceną. Jak wszyscy wokół bawiłam się świetnie.

- Prezydent nie ma samodzielnej władzy w mieście. W zasadzie jest wykonawcą tego, na co przyzwolenie dała mu rada miasta. Jeśli zgody nie ma, prezydent ma niewielkie możliwości realizacji swoich planów. Obaj pani poprzednicy mieli na tym odcinku spore perturbacje. Rządzili, mając większość rady w opozycji do siebie. Za pani prezydentury te relacje wyglądają zupełnie inaczej. Nawet ostatni pani oponent, radny Ryszard Masalski, ogłosił niedawno, że jest między wami zgoda.

- Unikam politykowania. Uważam, że samorząd to nie miejsce na takie działania. Trzeba określać cele i ciężko pracować, by były realizowane. Najwyraźniej takie podejście znajduje zrozumienie. Stąd dobra atmosfera między prezydentem i radą. Jeśli mamy działać konstruktywnie, inaczej nie można.

Rozmawiali Grzegorz Stępień i Leszek Pietrzak

 

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
GeeK 15.06.2016 15:47
Skoro już poruszony został ten wątek, to należałoby spytać co się stało z pomysłem zmiany formy Dni Miasta. Po zeszłorocznej imprezie pojawiły się opinie, że w wydarzenie znacznie straciło na atrakcyjności i dobrym pomysłem byłoby wprowadzenie jakiegoś powiewu świeżości - chociażby zmiana lokalizacji, lub włączenie w obchody Dni Miasta jakichś towarzyszących widowisk, a nie tylko scena, kiełbacha z grilla i pare karuzeli (oczywiście nie umniejszając walorów grillowanej kiełbaski). Za przykład niech posłuży choćby Wrak Race, który w zeszłym roku okazał się hitem i zgromadził prawdziwe tłumy.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ